piątek, 26 grudnia 2014

CHAPTER 29

Sprośności, powtarzam sprośności. Dużo sprośności! Osoby, które znam proszone są o nieczytanie tego, bo nie będę mogła im spojrzeć w oczy.

Miłej lektury! 
xx

Aubrey POV

Stoję tam nadal zastanawiając się, co siedzi w jego głowie, ale przestaję, kiedy przypominam sobie, że on mnie nie obchodzi. Musi znajdować się w jakimś voodoo-gównie, w czymś, czego nie chcę być częścią.
Podchodzę do szafy i zakładam jeansy i bluzkę. Spodnie wydają się na mnie nie pasować, co mnie martwi, nie chodzi tu o moją wagę, lecz o to, że nie dostałam jeszcze okresu. On nigdy nie używał antykoncepcji, kiedy dochodziło między nami do kontaktu intymnego. Wyrzucam te myśli z głowy po czym idę do pralni i piorę nasze brudne ubrania. Robię wszystko dla tego chłopaka, za co ten nigdy, nawet raz, nie podziękował, a kiedy ja go o coś proszę - odmawia.
Mija jakieś 20 minut, gdy zauważam, że go nie ma. Osobiście wolałabym, żeby już nie wracał, ale oczywiście życie uwielbia mnie dobijać.
Wchodzę do naszego pokoju, siadam na łóżku i oglądam widoki za naszym oknem: martwy ogród, w którym były lilie i róże, ale podeptał je, twierdząc, że są brzydkie i marne. To było tego dnia, kiedy spałam z nożem kuchennym pod poduszką, planując zabicie go w czasie snu, ale oczywiście otworzył oczy w momencie, gdy nóż wycelowany był prosto w jego serce. Tyle mi w życiu odebrał, miałam nadzieję, że może chociaż pozwoli mi mieć własny ogród, przypominający o moim ojcu.

To były czasu, kiedy jeszcze próbowałam czegokolwiek. Raz chciałam dosypać mu trucizny do picia, ale kazał najpierw mi wziąć łyka, ale oczywiście odmówiłam. Tamtego dnia zostałam pobita.
Jedną rzeczą, jakiej się nauczyłam o Harrym było to, jak bardzo lubił śpiewać. Śpiewał mi do snu, kiedy płakałam po tym, jak mnie pobił. Nigdy nie czułam się śpiąca, spałam, bo chciałam uciec od otaczającej mnie rzeczywistości chociaż na chwilę.

Wstaję i decyduję się poskładać jego ubrania, które były prawdopodobnie pogniecione i porozrzucane po garderobie. Nigdy nie pozwolił mi zobaczyć, co się w niej znajduje, ale teraz, kiedy go nie ma, mogę tam trochę posprzątać. Otwieram drzwi i widzę czarną koszulkę pomiętą i rzuconą na podłogę. Moje zdjęcia poprzyklejane na ścianach w sytuacjach, kiedy śpię, gotuję, sprzątam, a nawet kiedy się kąpię, moja twarz przybiera wyraz zaniepokojenia i zmartwienia. Zrywam zdjęcie pokazujące, jak biorę prysznic i wyrzucam do kosza.
Czasem jest po prostu straszny i nie wiem, jak to wyjaśnić. Bywa, że się na mnie po prostu gapi przez godzinę albo dłużej, albo w jednym momencie jest słodki, a chwilę później zaczyna krzyczeć i wrzeszczeć, rzucając we mnie obelgami.
Zauważam sejf w rogu garderoby, a ciekawość uderza mnie, więc schylam się, by go dotknąć.
- Nigdy nie słyszałaś powiedzenia "ciekawość zabiła kota"? - prostuję się przestraszona i odwracam, widząc go z torbą w rękach.
- Masz. - podaje torbę, a ja niechętnie ją chwytam.
- Co to jest? - pytam.
- Spójrz do środka. - otwieram ją i wyciągam fioletowe pudełko.
- Dlaczego mi to kupiłeś? - pytam, czytając, co jest na nim napisane.
- Aby wiedzieć, czy będę ojcem. - podnoszę na niego brew.
- Nie jestem w ciąży Harry.
- Skąd możesz być tego taka pewna? - mówi swoim głębokim głosem.
- Ja-ja...
- No właśnie, idź i to sprawdź. I przynieś go do mnie.
- Harry, nie mam zamiaru tego sprawdzać. Możesz mnie bić, nękać, ale nie zrobię tego. - stoję na swoim miejscu, ten podchodzi i wyrywa mi torbę z rąk razem z pudełkiem. Popycha mnie prosto do łóżka.
- W porządku księżniczko, nie chcesz tego zrobić, dla mnie okej. - wkłada dłonie pod moją koszulkę i walczy z zapięciem od stanika. Jego wielkie dłonie poruszają się, dotykając mojej skóry, na co dostaję gęsiej skórki.
Zdejmuje swój biały t-shirt, jego naszyjnik z krzyżykiem wisi przed moją twarzą. Swoimi nogami rozszerza moje i czuję, jak mój oddech staje się cięższy, jakbym się dusiła. Całuje moją szyję, a nasze klatki piersiowe stykają się. Jego biodra ocierają się o mnie.
- Tak bardzo cię pragnę, skarbie. - szepcze mi do ucha swoim niskim, zmysłowym głosem.
- Uwielbiam, kiedy się nie opierasz, też o lubisz, nieprawdaż? - wzdycha i zdejmuje mój stanik. Dotyka moich piersi, serce zaczyna mi bić coraz szybciej, kiedy ten zdejmuje swoje spodnie i zostaje w samych bokserkach.


- Kochanie, chcę, abyś to pokochała. Pocałuj mnie tak, jakby tak właśnie było. - całuje mnie i czuję jego język proszący, abym otworzyła usta. Harry siada na łóżku, a ja na jego kolanach, moje nogi oplatają jego ciało. Łapie moją twarz w obie dłonie, aby pocałować jeszcze mocniej. Staram się korzystać, dopóki nie jestem pewna, czy tego chcę, czy nie.
Chwyta moje biodra, powodując ruch przy swojej twardej męskości. Jęczę w jego usta, odczuwając przyjemność, jego ręce rozpinają mój zamek w spodniach, po czym opuszcza je do kolan. Następnie łapie za tyłek i nic nie poradzę, ale ciągnę za jego loki. Ściąga mi spodnie z majtkami i kładzie na łóżku, sekundę później już znajduje się nade mną i wchodzi we mnie. Moje jęki stają się nienormalne i nie rozumiem, dlaczego tak mi się to podoba.
Niedługo potem oboje jesteśmy nadzy i spoceni. Jego loki są wilgotne, a moja klatka piersiowa szybko unosi się i opada. Jego różowe usta dotykają moich w namiętnym pocałunku. Oboje jesteśmy słabi, ale to nie powstrzymuje nas przed poczuciem naszych ust na sobie. Moje jęki są głębokie i głośne, kiedy ten wygina się w łuk i mruży oczy z przyjemności i nic nie poradzę, że pozwalam mu robić ze mną wszystko, na co ma ochotę. Dłońmi dotykam jego twardego brzucha i pleców.
- Harry. - jęczę i wyginam się w łuk, nic mnie teraz nie obchodzi. On daje mi przyjemność i zapominam o wszystkich okropnych rzeczach, które zrobił.
Jego głowa schodzi niżej, całując mój brzuch, a dłonie znajdują się na mojej kobiecości.

Mimo, iż skończyliśmy, wciąż leżymy na łóżku, pościel jest porozrzucana, a my ciężko oddychamy.

- Myślę, że po tym mogę zajść w ciążę. - wzdycham.

_____________________________________________________

O boże, czuję się dziwnie. Nigdy nie tłumaczyłam czegoś takiego, więc przepraszam, jeśli to nie jest tak dobre, jak powinno. :c
Z tą "ciążą" to nie będzie tak łatwo i w ogóle, więc spokojnie, nie załamujcie się, czytajcie, nie rezygnujcie. :)

+ Jest po 3 - przepraszam, wiem, że rozdział miał być w pierwszy dzień świąt, ale nie przypuszczałam, że wrócę tak późno do domu. :c wybaczycie?

~

Jak wam mijają święta kochane? Co dostałyście pod choinkę? :D Czy wy też boicie się stanąć na wagę po takim obżarstwie? :o haha!
Piszcie, jestem bardzo ciekawa. :*


Całuję, Ann.

7 komentarzy:

  1. Po pierwsze kiedy następna część? Po drugie świetnie znasz Angielski, jak samodzielnie tłumaczysz. Ja dostałam dużo rzeczy więc powiem z której najbardziej się cieszę ze samsunga :D A ty co dostałaś na gwiazdkę?? Pozdrawiam :* I czekam na następne <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg!! Kocham!!czekam na next ~xoxo~

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział!!! Jakby ona była w ciąży to by było ekstra!! No na reszcie taki moment!! (Myślałam że sie nie doczekam)!!! Ogólnie ten rozdział jest taki thrgfgskgturgrgstu. Z tego mozna by było napisac książkę!!!
    Co do świąt i prezentow to dostalam ich dużo, i nie chce mi sie ich wymieniac xD (o ja leniwa) A po pięknej kolacyji wigilijnej, to faktycznie boje sie wejsc na wagę!!
    Dzięki za to tłumaczenie czekam na next..(a tak własciwie to kiedy będzie??) weny do tłumaczenia życze.
    ~$andra

    OdpowiedzUsuń
  4. O lol xd nie ogarniam już tego XD rozdział świetnie przetłumaczony ^^

    OdpowiedzUsuń