czwartek, 19 czerwca 2014

CHAPTER 9.


Aubrey POV

- Co jest? – Liam patrzy na mnie, kiedy ja zamieram patrząc na okno.
- To on. – odrywam wzrok od okna i patrzę na Liama. Jego oczy są wielkie, a wzrok wędruje co chwilę to na mnie, to na okno.
- Mogę cię o coś spytać? – pyta mnie.
- Pytaj.
- Dlaczego on cię śledzi? Czy ty w ogóle go znasz? – cierpliwie czeka na moją odpowiedź, kiedy ja zaczynam się zastanawiać.
- Chciałabym móc odpowiedzieć na twoje pytanie, ale sama sobie nie potrafię na nie odpowiedzieć. Nawet nie pamiętam, czy go kiedyś widziałam, prócz tego jednego razu w szpitalu. Prawdę mówiąc, przeraził mnie jak jasna cholera. Myślę, że on potrzebuje pomocy. – patrzy na mnie i mogę zobaczyć współczucie w jego oczach skierowane do mnie, ale nie chcę ani nie potrzebuję go.
- Co powinniśmy zrobić Liam? On jest w budynku, starając się mnie znaleźć. Co JA mam zrobić? – zaczynam panikować, myśląc o tych wszystkich rzeczach, które ten człowiek może mi zrobić.
- Okej. Uspokój się, pomogę ci, ale musisz się uspokoić. Wiem, że to nie będzie łatwe, ale celem jest, aby cię nie złapał, prawda? – pyta Liam. Kiwam głową, aby kontynuował.
- Ok, więc żeby cię nie złapał, musimy uciec, więc to jest plan...  – zaczyna.

-
-
-
-

- Liam, masz je? – szepczę do niego. Idziemy wzdłuż korytarza, była pora snu dla pacjentów, więc światła były pogaszone.  
- Taa, tutaj, były w fioletowej torbie i miałem dość szczęścia, bo znalazłem też moje ciuchy. – uśmiecha się do mnie, kiedy podaje mi moje ubrania i zostaje, kiedy idę się przebrać w stare ciuchy, które poprzednio miałam na sobie, kiedy wydarzył się ten incydent.
- Wziąłeś mapę i latarki? – pytam, kiedy wychodzę.
- Taa, tutaj. – podaje mi latarkę i otwiera wielki niebieski druk.
- Od czego zaczynamy?
- Tutaj jest wyjście, ale absolutnie nie możemy tamtędy wyjść. I nie możemy pójść tymi korytarzami, bo tam wszędzie są kamery. Więc naszym jedynym wyjściem jest... – urywa.
- Dach?
- To albo okno.
Patrzę na niego, czekając, aż zacznie się śmiać i powie, że żartuje, ale nie robi tego.
- Co? Nie. Mam lęk wysokości, a ty chcesz, żebym skakała z okna, albo może nawet z dachu. Nie, dziękuję! – krzyczę nadal szepcząc.
- Albo to, albo niech Styles cię dorwie! Co wybierasz? – patrzy pytającym wzrokiem ze zmarszczonymi brwiami, a jego brązowe oczy wpatrują się we mnie.
- Dobra. Ale jak wyskoczymy w okna nie łamiąc sobie przy tym kości? – pytam.
- Kto powiedział, że będziemy skakać? Idź zabierz całą swoją pościel, a ja zaraz wracam. – opuszcza cicho korytarz, kiedy ja wracam do swojego pokoju i zaczynam układać w stos pościel, które są dwie i czekam na Liama. Zaczynam zadawać sobie pytania na temat Liama, czy mówi mi o sobie prawdę? Zabił, czy właściwie nie zabił swojego najlepszego przyjaciela? Albo czy wykorzystuje mnie tylko po to, aby sam mógł też uciec? Jeśli tak, to może rzeczywiście zabił swojego przyjaciela i stara się uciec z tego miejsca. To może oznaczać, że jestem jego wspólnikiem i jeśli kiedykolwiek mnie znajdą, pójdę do więzienia.
- Okej, wróciłem. – podskakuję przestraszona jego obecnością. – Przepraszam, jeśli cię przestraszyłem. – uśmiecha się do mnie.
- Nie, w porządku, więc co zrobimy z tą pościelą?
- Zwiążemy je wszystkie ze sobą, przewiesimy przez okno i będziemy po nich schodzić. Proste, teraz chcesz pójść pierwsza czy ja? – zaczyna wiązać pościele z innymi, tworząc linę.
- Zgaduję, że pójdę pierwsza. – muszę przyznać, że jestem trochę zdenerwowana przed zrobieniem tego.
- Gotowe! – bierze związaną pościel i przywiązuje jeden koniec do łóżka, a resztę rzuca przez okno.
- Teraz idź, ale uważaj, żeby nie kopać w inne okna, jeśli to zrobisz to obudzisz innych pacjentów, a tego nie chcemy. – kiwam głową i wyglądam przez okno. Zauważam, że nie ma wystarczającej ilości pościeli, aby dotknęła ziemi.
- Uch, Liam...
- Taa, wiem, to tylko mały skok. – klepie mnie po plecach i delikatnie popycha w przód. - Nie martw się, kiedy będziesz już na ziemi, ja zejdę i uciekniemy stąd razem. Dobrze? – kiwam i chwytam pościel, moje drżące ręce powodują, że cała zaczynam się trząść. Krok po kroku schodzę w dół, dopóki nie czuję już materiału. Teraz wszystko, co musiałam zrobić to skoczyć, ale bałam się. Co jeśli złamię kość?
- Dawaj Aubrey, możesz to zrobić, teraz skacz! – Liam głośno szepcze, mówiąc mi zachęcające słowa.
Zamykam oczy i puszczam się, z hukiem upadam tyłkiem na trawę.
- Dobra robota, teraz poczekaj na mnie. – patrzy w dół i już ma chwycić linę, kiedy dłoń zakrywa mu usta i wciąga do pokoju.
- Liam? Liam!? – chodzę na zewnątrz, starając zobaczyć, co się dzieje.

- Aubrey kochanie, poczekaj, zaraz będę z tobą, tylko skończę z tym śmieciem. – przemówił głębokim głosem z jego lokami, rozchodzącymi się we wszystkich kierunkach. Słyszę jakieś zamieszanie i widzę głowę Liama.

- Uciekaj! Uciekaj Aubrey, teraz! – Liam krzyczy i zostaje znowu wciągnięty.
Nie myślę o tym i uciekam. Biegnę przez ogród i rozglądam się między drzewami i kwiatami, szukając drogi do wyjścia. Zamieram, kiedy słyszę chrupnięcie; gałąź drzewa. Tuż za drzewem, podchodzę powoli i czuję ulgę, kiedy widzę małego królika. Uspokajam się myślą, że może wciąż jest w budynku i nie poszedł za mną.
- Buu.
Dłoń zakrywa mi usta tłumiąc krzyk.
- Powiedziałem, że przyjdę i wydostanę cię stąd, czyż nie? Więc tak oto jestem i tym razem nie pozwolę ci uciec. – jego zimny oddech przy moim uchu powoduje, że przechodzi mnie dreszcz.
- Chodź kochanie. – zaczyna ciągnąć mnie, znowu trzymając w mocnym uścisku, nie dając mi uciec. Wiercę się w jego uścisku, ale on mnie nie puszcza, więc nadeptuję na jego stopę najmocniej jak mogę i kiedy mnie puszcza, kopię go kolanem.
Biegnę sprintem nie oglądając się za siebie, ale zatrzymuję za drzewem, kiedy słyszę jego głośny głos.
- Jesteś bardzo szorstka. Jeśli chcesz się ścigać to załatwię ci to, poza tym, zawsze lubiłem grać w gry, więc gotowa czy nie, nadchodzę.


I zaczął się pościg.

______________________________________________________

No nie, a byli już tak blisko ucieczki! Hary, ty draniu. :D 
W następnym rozdziale będzie się działo! *.*


2 komentarze:

  1. Nie mogę doczekać się następnego, cudo . Jak już mówiłam szkoda że tak mało osób komentuję. Ja tego nie rozumiem

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne opowiadanie

    OdpowiedzUsuń