sobota, 7 czerwca 2014

CHAPTER 6.


Osoba trzecia POV

- Witam panno Evens, jak się masz? – powiedział mężczyzna w średnim wieku, patrząc na elektrokardiogram.
Minęły 4 dni, od kiedy Aubrey jest w szpitalu, utknęła w sali z telewizorem, ukazującym obraz jej prześladowcy - Harry’ego Styles’a. Nie rozmawiała w nikim w ciągu tych czterech dni. Bała się, była w szoku przez te wiadomości.
Johnny wyleciał wczoraj do Nowej Zelandii, zostawiając ją. Tak, czuła się źle, ale namówiła go, aby wyjechał, nie chciała, by stracił tak wielką możliwość, jak ta. Czuła się nieszczęśliwa, że nie była w stanie też wyjechać.
Miała dwa złamane żebra i bolące siniaki na całym ciele.
- Cóż, dobranoc panno Evens.
Zamknął drzwi i szedł wzdłuż korytarza. Martwił się o nią większość czasu, zastanawiał się, czy naprawdę może mówić, przez ostatnie dni w ogóle nie słyszał jej głosu, nawet kiedy zadawał jej pytania, ona tylko kiwała głową. Nic więcej.

Aubrey POV

Nie mogłam zasnąć. Po prostu leżałam, słuchając bicia mojego serca na monitorze, zastanawiając się, kiedy w końcu umilknie. Naprawdę nie wiem, co mam z tym zrobić. Czy powinnam po prostu spróbować znowu wyjechać? Nie, on próbowałby znowu kogoś skrzywdzić, a ja nie byłabym w stanie żyć ze świadomością, jeśli coś by się stało.

Zastanawiam się, czy pewnego dnia będę mogła mu uciec.

Przez szpitalne okno, gdzie się znajduję, widzę migoczące światła w holu. Jasno-żółty kolor zaczyna zapalać się i gasnąć. Ale kto to robi? Oni tu nigdy nie wyłączają światła, cóż, nie to, żebym miała coś przeciwko. Jest jak w filmach, na zewnątrz zaczyna padać deszcz, mogłam usłyszeć bębniące krople deszczu.  Kiedy wsłuchiwałam się w deszcz, ten zaczął padać mocniej i mocniej i w końcu usłyszałam pierwszy piorun.
I wtedy wszystkie światła w korytarzu, oświetlające mój pokój zgasły, za oknem panuje ciemność z odrobiną światła. Ostrożnie wstaję z łóżka, ale kiedy próbuję zrobić pierwszy krok, kabel UV zatrzymuje mnie. Chwytam go i wyciągam ze swojej skóry, co trochę mnie zabolało. Podchodzę do okna, przytrzymując się o ścianę ze wglądu na to, jak wielki ból odczuwa moje ciało. Ostrożnie staję przed oknem i staram się spojrzeć na korytarz, jednak widzę cień pochylający się na ścianie naprzeciw mnie.
- C-co?

Postać podchodzi do okna i z każdym krokiem, który stawia, ja robię jeden w tył.
Usłyszałam najgłośniejszy grzmot, który oświetlił twarz tej postaci, jednak to był błysk i nie mogłam go zobaczyć.

Ale miał te zielone oczy, które widziałam wcześniej.

*

Jego uśmiech był pokazany przez okno, a dołeczki stały się widoczne. Był taki podekscytowany tym, że nareszcie znowu ją zobaczył po tych czterech dniach, które dla niego wydawały się wiecznością.

To on wyłączył światła, chcąc ją zaskoczyć; dla niej, aby czuła się szczęśliwa, kiedy go zobaczy. Ale wszystko co miał, to na śmierć przestraszoną dziewczynę i jej krzyk kujący jego uszy. Widział, jak upada na ziemię, powodując łomot. Drzwi były zamknięte, ale gdyby nie, złapałby ją i ochronił przed całym jej strachem, którego w ogóle nie rozumiał.

Chciał ją stamtąd wydostać, to na pewno.

*

Aubrey POV

 - Pomocy! Pomocy! On po mnie wrócił! – krzyczę i wrzeszczę, zakrywając oczy przed tym strasznym widokiem.
- Panno Evens? Wszystko w porządku? – ktoś próbuje mnie uspokoić, ale moje nerwy są poza kontrolą.
- Siostro, przynieść mi zastrzyk!
Poczułam ukłucie na mojej skórze i odpłynęłam we śnie.


W tamtym momencie wiedziałam już, że moje życie nigdy nie będzie znowu normalne.



2 komentarze: