Osoba trzecia POV
- Witam panno Evens, jak się masz? – powiedział mężczyzna
w średnim wieku, patrząc na elektrokardiogram.
Minęły 4 dni, od kiedy Aubrey jest w szpitalu, utknęła w sali z telewizorem, ukazującym obraz jej prześladowcy - Harry’ego Styles’a.
Nie rozmawiała w nikim w ciągu tych czterech dni. Bała się, była w szoku przez
te wiadomości.
Johnny wyleciał wczoraj do Nowej Zelandii, zostawiając ją.
Tak, czuła się źle, ale namówiła go, aby wyjechał, nie chciała, by stracił tak
wielką możliwość, jak ta. Czuła się nieszczęśliwa, że nie była w stanie też wyjechać.
Miała dwa złamane żebra i bolące siniaki na całym ciele.
- Cóż, dobranoc panno Evens.
Zamknął drzwi i szedł wzdłuż korytarza. Martwił się o nią
większość czasu, zastanawiał się, czy naprawdę może mówić, przez ostatnie
dni w ogóle nie słyszał jej głosu, nawet kiedy zadawał jej pytania, ona tylko
kiwała głową. Nic więcej.
Aubrey POV
Nie mogłam zasnąć. Po prostu leżałam, słuchając bicia mojego
serca na monitorze, zastanawiając się, kiedy w końcu umilknie. Naprawdę nie
wiem, co mam z tym zrobić. Czy powinnam po prostu spróbować znowu wyjechać?
Nie, on próbowałby znowu kogoś skrzywdzić, a ja nie byłabym w stanie żyć ze
świadomością, jeśli coś by się stało.
Zastanawiam się, czy pewnego dnia będę mogła mu uciec.
Przez szpitalne okno, gdzie się znajduję, widzę migoczące
światła w holu. Jasno-żółty kolor zaczyna zapalać się i gasnąć. Ale kto to
robi? Oni tu nigdy nie wyłączają światła, cóż, nie to, żebym miała coś przeciwko. Jest jak w filmach, na zewnątrz zaczyna padać deszcz, mogłam usłyszeć bębniące krople
deszczu. Kiedy wsłuchiwałam się w
deszcz, ten zaczął padać mocniej i mocniej i w końcu usłyszałam pierwszy
piorun.
I wtedy wszystkie światła w korytarzu, oświetlające mój pokój zgasły, za oknem panuje ciemność z odrobiną światła. Ostrożnie
wstaję z łóżka, ale kiedy próbuję zrobić pierwszy krok, kabel UV zatrzymuje mnie. Chwytam go i wyciągam ze swojej skóry, co trochę mnie zabolało. Podchodzę do okna, przytrzymując się o ścianę ze wglądu na to, jak wielki ból
odczuwa moje ciało. Ostrożnie staję przed oknem i staram się spojrzeć na
korytarz, jednak widzę cień pochylający się na ścianie naprzeciw mnie.
- C-co?
Postać podchodzi do okna i z każdym krokiem, który stawia,
ja robię jeden w tył.
Usłyszałam najgłośniejszy grzmot, który oświetlił twarz
tej postaci, jednak to był błysk i nie mogłam go zobaczyć.
Ale miał te zielone oczy, które widziałam wcześniej.
*
Jego uśmiech był
pokazany przez okno, a dołeczki stały się widoczne. Był taki podekscytowany tym,
że nareszcie znowu ją zobaczył po tych czterech dniach, które dla niego
wydawały się wiecznością.
To on wyłączył
światła, chcąc ją zaskoczyć; dla niej, aby czuła się szczęśliwa, kiedy go
zobaczy. Ale wszystko co miał, to na śmierć przestraszoną dziewczynę i jej krzyk
kujący jego uszy. Widział, jak upada na ziemię, powodując łomot. Drzwi były
zamknięte, ale gdyby nie, złapałby ją i ochronił przed całym jej strachem,
którego w ogóle nie rozumiał.
Chciał ją stamtąd
wydostać, to na pewno.
*
Aubrey POV
- Pomocy! Pomocy! On
po mnie wrócił! – krzyczę i wrzeszczę, zakrywając oczy przed tym
strasznym widokiem.
- Panno Evens? Wszystko w porządku? – ktoś próbuje mnie
uspokoić, ale moje nerwy są poza kontrolą.
- Siostro, przynieść mi zastrzyk!
Poczułam ukłucie na mojej skórze i odpłynęłam we śnie.
W tamtym momencie wiedziałam już, że moje życie nigdy nie
będzie znowu normalne.
Swietny
OdpowiedzUsuńJeju współczujee jej ;c
OdpowiedzUsuń