sobota, 3 stycznia 2015

CHAPTER 35

Aubrey POV

Powietrze w pokoju stało się ciężkie i czekałam tylko na dalszy rozwój sytuacji.
- Kochasiu, nareszcie przyszedłeś po swoją morderczynię dzieci, co? - Liam uśmiechnął się, jego słowa jeszcze bardziej rozwścieczyły Harry'ego.
- Jak ja cię, kurwa, nienawidzę. - Harry podszedł do Liam'a, popchnął krzesło do tyłu i teraz obaj znajdują się na podłodze.
- Harry, przestań! - usilnie staram się wyjść z łóżka, ale poddaję się, kiedy czuję ból.
Pięści Harry'ego okładają Liam'a, mimo, iż ten stara się ich unikać.
Dłońmi odnajduję czerwony guzik przy łóżku, który jest podłączony do przewodu. Kciukiem naciskam go wiele razy.
Po chwili zauważam wchodzące pielęgniarki, jednak zatrzymały się i wtrąciły, widząc dwóch głupich chłopaków bijących się.
- Wezwij ochronę, już! - krzyczy pielęgniarka, wyglądając zza drzwi i instruując starszą kobietę za biurkiem.
- Chłopaki, przyhamujcie! - doktor Malik wchodzi pomiędzy nich, odrywając od siebie, aby się nie pozabijali.
- Ty skurwysynie, poczekaj, aż stąd wyjdziemy! Przysięgam do diabła, zabiję cię! - Harry grozi Liam'owi, a ochrona wtrąca się i wyprowadza chłopaków osobno z pomieszczenia. Wrzeszczą na siebie podczas prowadzenia ich wzdłuż korytarza. Boję się o to, co mogą zrobić, kiedy zostaną wyprowadzeni na zewnątrz. Zamieram, słysząc wystrzały.

~

~

Harry POV

Krew jest wszędzie, kule latają, a ja pochylam się, aby nie dostać. Liam jest większym wariatem, niż sądziłem, nawet ja bym czegoś takiego nie zrobił... tak myślę.
- Styles kurwa, wstawaj, bo idziesz ze mną. - podnosi mnie i przystawia broń do karku.
To zabawne, że myśli, że zrobię to, czego chce. Mój łokieć wymierza mu cios w brzuch, na co łapie się za miejsce, w które go uderzyłem, a ja natychmiast uciekam. Biegnę do jej pokoju, słysząc wystrzały próbujące mnie trafić. Wpadam do pomieszczenia i widzę, jak stoi skulona pod ścianą.
- Harry, co się dzieje? - nie mówię ani słowa, tylko podnoszę ją i wybiegam przez drzwi. Zaczynam się denerwować, kiedy nie widzę Liam'a na ziemi. Nie sądzę, aby danie Aubrey jako jedyną pacjentkę na tym piętrze było dobrym pomysłem, do tego tylko z trzema pielęgniarkami do opieki, szczególnie, kiedy trzech czy dwóch ochroniarzy już nie żyje. Szybko biegnę do windy.
- Aubrey, wciśnij guzik, szybko! - o nic nie pyta, tylko wciska go z milion razy, nim drzwi w końcu się otwierają i migiem wchodzimy go środka.
Kiedy przyciskam guzik, aby drzwi się zamknęły, Liam pojawia się na końcu korytarza i próbuje strzelić, ale pudłuje, kiedy kula przelatuje blisko głowy Aubrey i trafia w ścianę windy.
Wciskam guzik jeszcze szybciej i drzwi w końcu się zamykają.
Cała się trzęsie na moich rękach, mogłem poczuć, jak szybko bije jej serce.
- Jak my się stąd wydostaniemy?!
- Zamknij się do kurwy, a może będziemy mieli szansę stąd uciec. - moja szczęka się zaciska.
Wie dlaczego jestem wściekły i dla jej własnego dobra powinna siedzieć teraz cicho.
Kiedy drzwi się otwierają, wybiegam i biegnę do wyjścia.
- Młody człowieku, panna Evans nie jest jeszcze gotowa, aby wyjść! - doktor wcina się przez co mam ochotę uderzyć go w twarz, ale ignoruję go i wybiegam przez drzwi z nią na rękach.


*


*


*


*


- Harry, on jest za nami. - mówi.
- Masz, postaraj się nie spudłować. - patrzy na mnie w szoku.
- Harry, nie zastrzelę go.
- Już wcześniej kogoś zabiłaś, nie wydaje mi się, aby to była jakaś różnica. - mogę poczuć jej smutek. Mogę wyobrazić sobie lekką warstwę łez w jej oczach, kiedy chwyta broń. Jadę, dociskając gaz do końca, a Liam siedzi nam na ogonie.
- Otwórz okno i strzelaj! - wrzeszczę.

Otwiera okno i zaczyna się strzelanina.

___________________________________________________

Cóż, cholera.
Dla tych, którzy chcą widzieć - tak, Liam zabił rodziców Aubrey, ponieważ jest po prostu psychopatycznym mordercą. 
Grał dobrego chłopaka, ale musicie wiedzieć, że był w psychiatryku z jakiegoś powodu, to znaczy, zabił swojego tak jakby przyjaciela, a potem wmawiał, że on tego nie zrobił. Uwielbiał patrzeć, jak ktoś cierpi.
Zabił rodziców Aubrey, cóż, ponieważ kiedy powiedziała mu, dlaczego znalazła się w psychiatryku, pomyślał, że to idiotyzm, nigdy nie spotkał jej rodziców, a mimo to ich nienawidził. Sądził, że robi jej przysługę, a kiedy dowiedział się, jak Harry ją traktuje, chce, aby ten też teraz cierpiał.
Tak, to taka historia z umysłu Liam'a Payne'a. :D


+ Łapcie naszego doktorka Malika! Święty ananasie, do takiego lekarza mogłabym chodzić codziennie... *.*


Buziaki, Ann. :*

11 komentarzy:

  1. Ale się porobiło!! Cóż myślałam że to Harry będzie najpierw próbować zabić Liama a ten będzie się ewentualnie się bronić a tu takie zaskoczenie!!! Co do dr. Malika to akurat dla niego mogłabym się rozchorować :* Czekam na next :* <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg!! Jestem beznadziejna!!! Tak zajełam sie sylwkiem itp, że komletnie zapomnialam moim ulubionym ff!!! Mam nadzieje, ze mi wybaczysz!!! Hah ten rozdzial jest taki troche dziwny!! A ja juz sie zgubilam! To w koncu Liam zabil rodziców?? A tak ogólnie to szkoda mi tego dziecka!!! I Harrego!!! I ogólnie to f jest świetne!! Dzięki,że zaczęłas je tłumaczyc!! Przepraszam jeszcze raz, i życze chęci na dalsze tłumaczenie, czekam na next
    ~$andra
    Ps. (Spóźnione) wesołego Nowego Roku!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietny rozdzial!! Czekam na next. ~xoxo~

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham ten fanfiction. A to i wyłącznie dzięki tobie. Bo po Angielsku wgl bym go nie zrozumiała. Dziękuje ci że go tłumaczysz <3 Kiedy będzie kolejna część??

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na next <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  6. Next next next plissss

    OdpowiedzUsuń
  7. KOCHAM! KIEDY NEXT????????!

    OdpowiedzUsuń
  8. Zrób następny już. Proszę :)
    Ps świetne. Zazdro anglika

    OdpowiedzUsuń
  9. Ile każesz mi jeszcze czekać? XD Następny proszę!

    OdpowiedzUsuń