niedziela, 31 sierpnia 2014

CHAPTER 17


********** UWAGA! W rozdziale występują sceny przemocy **********

- Okay szefie, kiedy będziesz chciał zacząć, zaczniemy. - powiedział członek S.W.A.T., kiedy obserwował swojego szefa, patrzącego w las. Teraz miał ludzi, którzy porozstawiali kamery wokół lasu, miał ich w pełnej gotowości, wspinających się na drzewa, gotowych, aby strzelić w każdym momencie.
- Okay, plan jest taki, słuchajcie mnie, zostawimy pułapki ukryte po całym lesie i nie obchodzi mnie, jak długo będziemy musieli tu zostać, znajdziemy ich i zabierzemy z powrotem, rozumiecie? - wrzasnął na członków swojej grupy, upewniając się, że zrozumieli, jak poważny jest w tej sprawie.
- Okay, więc celem, o który chodzi jest Harry Edward Styles, został oskarżony o porwanie młodej dziewczyny, nazywa się Aubrey Evens. Nasz cel ma brązowe włosy i jest bardzo wysoki, więc panie, bądźcie ostrożne. Jesteśmy tutaj teraz, bo zeszłej nocy dostaliśmy sygnał z bransolety na kostce i to nie jest normalne, ponieważ te lasy były niedostępne przez wiele lat i ten sygnał dał nam nadzieję, że ona gdzieś tu jest. Naszą misją jest znaleźć dziewczynę, jak i wsadzić Harry'ego Styles'a za kratki. Życzę wam powodzenia w szukaniu ich i jeśli wciśniecie czerwony guzik na pilocie, wszyscy będą o tym wiedzieć, więc będziemy mogli przyjść. Drużyna A przejdzie na pole zachodnie... - Sargent dawał rozkazy, mówiąc, gdzie mają iść i co robić. Był zdeterminowany, a Sargent Mike zawsze odnosił sukcesy podczas swoich misji bez względu na to, jaka ona by nie była.
Alex poszedł za Sargentem w nadziei, że nauczy się czegoś podczas swojej pierwszej misji. Był początkujący i kochał wszystkie akcje z użyciem pistoletu i każdej innej broni. To była jego pierwsza i już nie mógł doczekać się następnej.

Harry POV

"Zadzwoniłem jedynie po to, aby powiedzieć, że cię kocham i wyrażam to z głębi mojego serca."* Piosenka siedzi mi w głowie od godziny. Moja ręka nadal boli przez to, co ona mi zrobiła. Musiałem sam wyjąć sobie nabój i owinąć ranę bandażem. Nawet nie mogę myśleć o tym, co jej zrobię przez moją wściekłość. Ona jest wspaniałą osobą i nigdy nie mógłbym jej zabić, bo ją kocham. Mówi, że to tylko zauroczenie, ale ja tego nie widzę. Wszystko, co dla niej mam to prawdziwa miłość. Ale kiedy położę dłonie na niej, zapomnę o tym, co mi zrobiła i będę chciał przejść przez życie z nią, to na pewno. 
Zaczyna padać i mogłem usłyszeć bicie jej serca. Wiem o niej wszystko, nawet rzeczy, których ona sama o sobie nie wie, a ja wiem. Przestałem, bo mogłem ją poczuć. Jej skóra zawsze tak pięknie pachniała, tak delikatnie, to po prostu aż niewiarygodne.
- Aubrey, wiem, że tu jesteś, wyjdź, wyjdź, gdziekolwiek jesteś. - zdecydowałem trochę się z nią pobawić tylko po to, aby ją przerazić.
- Wiesz, że sposób, w jaki zabiłem twojego małego chłopaka był wspaniałym doświadczeniem, nie potrafię tego nawet opisać. Sposób, w jaki krzyczał za tobą, abyś przyszła i pomogła mu sprawiał, że wyglądał żałośnie. Jego głupi aparat wisiał na jego szyi i kiedy go pokonałem, zdecydowałem zrobić parę zdjęć jego martwego ciała i wiesz co... Mam je przy sobie. - rozejrzałem się dookoła, wiedząc, że stara się, abym nie usłyszał jej łkania.
- I zostawił ci coś. Miał to pod biurkiem, to był ten naszyjnik w kształcie serca, a w środku było zdjęcie twoje i jego, och, jakie to urocze, nieprawdaż? Ale najśmieszniejsze jest to, że na tym zdjęciu całujecie się i to mnie wkurzyło.
Słyszę jej szloch, ale nie mogę jej zobaczyć, dopóki nie podnoszę głowy w górę i jej łzy spadają w dół, łącząc się z deszczem.
- Znalazłem cię. - ta wrzeszczy, kiedy spada z drzewa i szybko stara się wstać i uciec, ale zatrzymuję ją w ostatnim momencie.
- Nie, nie, wracasz do domu z tatusiem i wyciągniesz wnioski. - śmieję się z jej próśb, abym pozwolił jej odejść. Ale oczywiście nigdy nie pozwolę mojej małej dziewczynce odejść, nigdy. 
- Po co w ogóle próbujesz? - wrzeszczę na nią, kiedy ta zadaje mi nieszkodliwe ciosy w klatkę piersiową. Jej ciało jej przemoczone od deszczu, a jej włosy są przyklejone do twarzy. Nie obchodzi mnie sytuacja, w jakiej się znajdujemy, ona jest najpiękniejszą dziewczyną na świecie, nawet jeśli się o to nie stara. Teraz stałem tak, wciąż patrząc na nią. Patrzyła na mnie, szlochając i mówiąc, że nie chciała mnie zranić, przepraszała mnie. Moje serce bije szybciej, kiedy wiem, że to, co robię tej pięknej dziewczynie jest złe, ale nie mogę jej pomóc, taki jestem i nikt nie mógł tego zmienić. To ona jest jedyną osobą, która sprawia, że to wydaje się możliwe, albo nie. Zwariowałem na jej punkcie. Jest dla mnie wszystkim.
- P-po prostu pozwól mi odejść, jeśli mnie kochasz to pozwól mi odejść. - płacze, patrząc na mnie.
- Kocham cię i właśnie dlatego nigdy nie pozwolę ci odejść. Jeśli odejdę, ty odejdziesz ze mną. - rozpłakała się mocniej, powtarzając "nie", a ja zignorowałem ją i zacząłem wracać do naszego domu. 
- Wiesz, że masz kłopoty, prawda? - jej głowa wisi nisko, kiedy kiwa nią potakując.
- Dobrze. Teraz idź na górę do łóżka. - patrzy na mnie potrząsając głową.
- Nie.
- Idź na górę do łóżka!
- NIE! - biorę ją i brutalnie rzucam na łóżko, wkurzony, że nie chciała robić tego, co kurwa, mówiłem za pierwszym razem, kiedy ją prosiłem. Zaczynam ściągać pasek gotowy uderzyć ją, ale zanim to zrobię, siadam na nią i pieszczę jej słodki policzek skórzanym paskiem. Nie patrzy na mnie tylko na sufit, łzy spływają po jej twarzy.
- Nienawidzę cię i zawsze tak będzie. - usiadłem i przeleciałem pasem po jej twarzy, słysząc jej skowyt. Ona po prostu nie może zamknąć tego ryja, prawda?
- Powiedz to jeszcze raz, no kurwa dawaj! - ryczę w jej twarz.
- Nienawidzę cię i zawsze będę cię nienawidzić. - szepcze łamiącym się głosem. Podnoszę rękę i uderzam ją ponownie, ale tym razem nie przestaję, kontynuuję, dopóki nie widzę siniaków. Nie wydaje żadnych dźwięków, jej głowa odchyla się i wraca z każdym uderzeniem, który dostaje. Moja złość przejmuje nade mną kontrolę i nie wydaje mi się, abym mógł przestać. Ona nigdy mnie nie słucha i to jest jedyny sposób, aby zrozumiała, że musi mnie słuchać.
- Jestem potworem, nie musisz mi tego mówić. I przepraszam, w porządku jeśli jesteś na mnie zła, też byłbym na siebie zły. - patrzy na mnie płonącymi oczami. Chce mnie zaatakować i muszę pozwolić jej ochłonąć, więc powoli wycofuję się i sięgam drzwi.
- Co? Nie masz zamiaru przywalić mi z pięści przed wyjściem? Albo kolejny cios pasem? - zwleka się z łóżka i idzie w kąt pokoju. Przytula kolana do piersi i spuszcza głowę, abym na nią nie patrzył. 
- Gdybym mogła cofnąć czas, strzeliłabym ci w serce. - jej słowa powodują, że cofam się, ale powstrzymuję się przed wróceniem tam i ponownym uderzeniem jej. Zasługuję na to. Schodzę po schodach, zamykając drzwi, aby nie mogła wyjść. Udaję się do pokoju, patrzę przez drzwi i biorę nową bransoletę na nogę, ale ta jest inna, kiedy się ją zamknie jest niezniszczalna, musisz wpisać kod, aby ją odblokować. Zdecydowałem założyć ją jutro, zasłużyła na odrobinę snu.
Zdejmuję koszulkę, siadam na swoim łóżku i zaczynam myśleć nad tym wszystkim, co muszę zrobić. Słyszę kroki z zewnątrz i szybko wyglądam, aby znaleźć mężczyzn w mundurach z bronią na zewnątrz. Szybko chwytam koszulkę i zakładam ją z powrotem, udaję się do piwnicy, otwieram ją i znajduję siedzącą tam Aubrey. Związuję jej usta, nogi i ręce. Nie wydaje żadnym dźwięków, ani ruchów, ale wiem, że nie śpi. Poddała się. 
- Shhh, musimy się schować, a jeśli nie będziesz się zachowywać, zastrzelę cię, rozumiesz? I nie będę się z tobą bawił. - jej już wielkie oczy zrobiły się jeszcze większe, kiedy kiwała głową.
- Ok, grzeczna dziewczynka. - przełożyłem ją sobie przez ramię i otworzyłem szafę, aby otworzyć sekretne miejsce, które zrobiłem i ukrywałem się tam przez lata. Wspinam się po schodach i ponownie zamykam drzwi. Sekretne drzwi są takie same, jak drewniana podłoga, więc są niezauważalne.
- Ok, bądź cicho, a jeśli wydasz jakikolwiek dźwięk - uderzę cię i nie mam tutaj na myśli spoliczkowania, mówię tu o tym, że nie zawaham się odciąć ci kilku palców, rozumiesz?

Aubrey POV

Siedzę tam, czekając w małym ukrytym pokoju z jego osobą bardzo blisko mnie. Trzyma mnie tak, jakby myślał, że się boję, ale on nie rozumie, że mam dość. Wszelkie emocje opuściły moje ciało. Już nie odchodzi mnie czy umrę, czy będę żyć. On zawsze będzie jeden krok przede mną i nie mogę tego zmienić.
Oboje zamarliśmy, kiedy usłyszeliśmy otwieranie frontowych drzwi. Dźwięk ciężkich butów jest słyszalny, kiedy przeszukują dom.
- Sargent, zobacz co znaleźliśmy w sypialni. - męski głos mówi do szefa grupy.
- Zdjęcie Aubrey. Szukajcie chłopcy! Oni muszą tu być! Patrzcie wszędzie, pod łóżkiem, pod krzesłami, nie odchodzi mnie to! Po prostu szukajcie, dopóki będziemy pewni, że nic tu nie ma! - słyszę kroki schodzące w dół, nie mogę pomóc, ale mam nadzieję, że jakoś wejdą do moich myśli. 
Usłyszeliśmy otwieranie drzwi szafy i z każdą kolejną sekundą mój oddech stawał się cięższy, niż przed chwilą.
- Znalazłeś tam coś Alex?!
- Nie! Tylko buty i jakieś stare skórzane kurtki!
I tak szybko jak nadzieja przyszła, jeszcze szybciej odeszła.
- Więc co teraz robimy szefie?! - chłopak o imieniu Alex zapytał. 
- Nadal szukamy. - słyszeliśmy jak wszyscy wychodzą, a ja siedziałam tutaj z moim porywaczem, który wciąż mnie trzymał. Moja twarz jest posiniaczona, moje ludzkie uczucia odeszły, a najgorsze jest to, że moje zdrowie psychiczne odeszło. 

Zabiję go. Obiecuję.



* "I just called to say I love you and I mean it from the bottom of my heart." - Stevie Wonder - I Just Called to Say I Love You

4 komentarze:

  1. Świetny rozdział! Czekam.aż akcja zacznie się rozkrecać

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurczę... Było tak blisko. Ogólnie rozdział jest super ;3 Czekam na kolejny rozdział ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdzial :*
    Ohh i Harry taki brutalny
    Czekam na nn <3 Ania

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudo . Ciekawe co dalej

    OdpowiedzUsuń