Siedziała na trawie otoczona tulipanami i różami, kiedy wąchała kwiaty wokół niej. Wyglądała spokojnie. Miała ogromny uśmiech na twarzy. Te idealnie błyszczące zęby. Jej brązowe włosy były teraz splecione w warkocz po jednej stronie, dając mi lepszy widok na jej piękną twarz. To był ciepły, spokojny dzień, śpiewały ptaki, kiedy teraz leżała na ziemi. I wtedy przyszedł. Johnny. Podszedł i usiadł obok niej, bawiąc się jej warkoczem, spojrzała w górę na niego z tym samym uśmiechem. Spojrzał na nią i powoli pochylił się, całując jej różowe usta. Zasłużyłem na to.
I właśnie wtedy zobaczyłem przychodzącego siebie. Widziałem to, co robiłem. Nie mogłem usłyszeć co robiłem, mogłem tylko widzieć to, co się działo. Wrzeszczałem na nich, jak jakieś dzikie zwierze. Johnny wstał i uderzył mnie, kiedy moja biedna Aubrey próbowała nas zatrzymać. Wtedy usłyszałem jej krzyk i kiedy tylko wyciągnąłem pistolet, moja wizja stała się rozmyta i kiedy wystrzeliłem, to było jakby ktoś wyłączył światła i wszystko zrobiło się ciemne.
Aubrey POV
Budzę się, słysząc Harry'ego idącego tam, gdzie się znajdowałam, zaraz obok, nie - chwila, jestem w klatce? Ach, no tak.
Drzwi szybko otwierają się i powodują trzask, kiedy zamykają się z powrotem, Harry jest po drugiej stronie. Stał tam, pot spływał po jego czole, jego koszula była zlana potem, jego twarz pokazywała strach. Bał się? Nigdy wcześniej nie widziałam go przestraszonego, widok jest faktycznie trochę smutny, ale nie jest mi go szkoda. Nienawidzę go.
Otwiera klatkę i ku mojego zaskoczeniu, wchodzi do niej, pozostawiając drzwi klatki lekko otwarte. Klęka na kolanach, jak ja i podchodzi blisko mnie. Zaczynam cofać się do najdalszego kąta, uciekając od tego potwora.
- Przepraszam. - patrzy na mnie i właśnie wtedy widzę pierwszą łzę spływającą po jego policzku. Jestem zdziwiona, widząc w nim emocje.
- Przepraszam, o boże, jestem takim okropnym człowiekiem. - chowa twarz w dłonie, zbierając wszystkie łzy, które z siebie wyrzuca.
- Wiem, że cię zraniłem, wiem, że zasługujesz na lepsze. Ale sprawiasz, że jestem szczęśliwy, sprawiasz, że jestem silny, kochanie. - spogląda na mnie, z czerwonymi teraz od płaczu, swoimi zielonymi oczami. Czołga się ku mnie, moje ciało sztywnieje. Delikatnie przyciąga mnie i przytula, chowając swoją twarz w zagłębieniu szyi. Po prostu stoję na kolanach i nie ruszam się. Mogłam poczuć jego łzy, wsiąkające w moją koszulkę i moczące szyję. Płakał tak, jak płakałoby małe dziecko przy swojej mamie.
- Proszę, przytul mnie. - zagryzam swoje usta, zastanawiając się, czy powinnam. Ale jeśli bym tego nie zrobiła, zraniłabym go.
Oplatam ręce wokół niego, słysząc jego płacz. Ale pytanie brzmiało, dlaczego tak źle się czuje? Dlaczego teraz przeprasza, po tym wszystkim, co mi zrobił? Dlaczego teraz?
- Harry, dlaczego płaczesz?
Jego szloch ustał, zabrał głowę z mojej szyi, która była pokryta łzami.
- Ponieważ jestem potworem. Nikt mnie nigdy nie pokocha. Zawsze będę tym, który kogoś kocha, ale ten ktoś nigdy nie pokocha mnie. Dlatego płaczę. Bo ty mnie nie kochasz. - Jego normalny grymas na twarzy pojawił się po raz kolejny.
- Nie rozumiem cię. Nie kocham cię, bo jesteś okrutny dla mnie i dla tych, których kocham. Nawet mnie nie znasz, znasz tylko moje odruchy, nie mnie. - Wstałam z kolan i wczołgałam do tyłu. Chwyciłam za metalowe drzwi, pchnęłam, otwierając je i wyczołgałam się.
- Czekaj! Aubrey nie waż się zamykać tych drzwi! - popatrzyłam na niego. To było wyzwanie.
- Dlaczego nie?
- Bo konsekwencje nie są najlepsze. - usiadł wciąż czekając na to, co mam zamiar dalej zrobić.
Zatrzasnęłam drzwi klatki.
Kiedy to zrobiłam, wstał z podłogi, próbując mnie złapać, ale byłam dość szybka, aby odsunąć się. Jego ręce migotały wszędzie dokoła klatki, próbując złapać cokolwiek, ale bez skutku.
- Potwór zasługuje na to, aby siedzieć w klatce.
Wyszłam z piwnicy, słysząc jego wrzaski, każące mi wrócić i otworzyć klatkę, ale ja szłam, nagle zdając sobie sprawę z tego, że bransoleta na nodze nie da mi uciec. Wiedziałam, że jakoś uda mu się stamtąd wydostać, powodując u mnie wzrost strachu.
Nie było już słychać jego krzyków, pewnie zmęczył się, próbując zwrócić moją uwagę, abym otworzyła klatkę, wiedząc, że tego nie zrobię.
- Nigdy nie się nauczysz, prawda?
Kurwa.
Znowu wszystko pociemniało.
------
Obudziłam się w ciemnym miejscu, sądzę, że to klatka? Naprawdę nie mam pojęcia.
- Aubrey? Aubrey kochanie, obudziłaś się?
Wstałam, rozglądając się dokoła i próbując dowiedzieć, gdzie jestem.
- Nie możesz mnie zobaczyć, możesz tylko mnie słyszeć. Zostawiłem latarkę na ziemi, więc nie będzie dla ciebie tak ciemno.
Czołgałam się, przeszukując ręką ziemię, aż w końcu poczułam latarkę. Włączam ją. Wielki błąd.
Byłam pod ziemią. Pochował mnie żywcem. Ale nie tylko. Pochował mnie żywcem z ciałem mojego martwego chłopaka.
Roześmiał się, słysząc mój krzyk.
- Dobranoc kochanie, nie pozwól, aby twój zmarły chłopak cię dopadł.
___________________________________________________________
Kochane!
Przepraszam za tak długą nieobecność, obiecuję poprawę. <3 Od teraz rozdziały będą dodawane częściej. Bardzo cieszy mnie tak duża ilość odwiedzin oraz komentarzy, jestem taka szczęśliwa! Dziękuję!
Całuję, Ann. :*
O kurwa... No ja pieprze... Harry jest naprawdę nie normalny !
OdpowiedzUsuńNo ja myślę, że będziesz częściej dodawać części ;D Czekam na kolejną część ;>
PS. Zapraszam do mnie ;) http://zastanow-sie.blogspot.com/
Zaraz... jak on pochował ją żywcem to jak ona oddychała pod tą ziemią...?
OdpowiedzUsuńBojuu *-*-*-* Cudo *u*
OdpowiedzUsuńJak ona ma go pokochać jak on się tak zachowuje!
OdpowiedzUsuńOMG I CO DALEJ !
OdpowiedzUsuńWow wow!!
OdpowiedzUsuńJestem w szoku Harry jestes nie normalny dobra to juz chyba kazdy wie xD mam nadzieje ze on ja wypusi boze co za psychopata! Przeprosil ja a potem ? Jejku :*
Czekalam na ten rozdział I sie doczekalam dziekuje za tlumaczenie ♥ Do nastepnego ;*
Nie no nie wierzę pochował ją żywcem. Świetny. Nie mogę doczekać się następnego
OdpowiedzUsuńTo jest chore o.O Ale na 100% będą razem więc czekam na nextyyy ;D ♥
OdpowiedzUsuńO JA PIERDZIU! ŚWIAT SIĘ WALI! POCHOWAŁ JĄ ŻYWCEM!
OdpowiedzUsuńNieżle. Ale on musi mieć narypane w głowie. Nie dziwota, że nikt go nie kocha ..-
Czekam na kolejny rozdział. Życzę DUUŻO weny :) :)
Pozdrawiam gorąco ;
http://www.wattpad.com/story/21431077-so-you-can-make-me-whole-cameron-dallas zachęcam do przeczytania mojego opowiadania :)
OdpowiedzUsuńOmg świetne!!! Proszę nexttttttt
OdpowiedzUsuńHarry jak mogłeś?
OdpowiedzUsuńale z drugiej strony,jakby przyjęła przeprosiny,byłoby ok.nie pochowałby jej żywcem ://
czekam na nexta
jaki psychopata...boże
OdpowiedzUsuń