środa, 4 lutego 2015

CHAPTER 41


+ Joł, joł, joł! Aktualizacja, WOOOOW! Ten rozdział rozpocznie się od Naszego dobrego, starego przyjaciela Harry'ego. 


                                                   
                                               ~ Część II ~




Harry POV

Patrzę z przerażeniem, jak on wciąż ją bije, jej błagania, aby ją zostawił, abym ja odszedł, nie chce, żebym był świadkiem ciosów, które przyjmowała. Nie mogłem ruszyć się z miejsca, nogi odmówiły posłuszeństwa, szeroko otwarte oczy, widzę zakrwawioną wargę, przyszedł, aby jej coś zrobić. Jego donośne wrzaski zwrócone ku niej z jakiegoś powodu, obwinia ją o coś, nie mam pojęcia, o co.

To był 12 czerwca 1986 roku o godzinie 18:25. Mama dopiero co zrobiła obiad, kiedy ja oglądałem telewizję, śmiejąc za każdym razem, kiedy w bajce ktoś powiedział jakiś przereklamowany żart. Miałem tylko jedenaście lat, kiedy pierwszy raz zobaczyłem prawdziwe oblicze mojego ojca. Był dużym, masywnym mężczyzną, który mordował się w pracy, starając zarobić dla nas na życie. Mama była drobną kobietą, opiekowała się mną w domu, to ona wykonywała wszystkie domowe obowiązki. Nasze życie nigdy nie było ekstrawaganckie, głównie ciężką pracą doszliśmy do tego, gdzie jesteśmy teraz.

Kiedy usłyszałem głośny trzask frontowych drzwi i walizkę rzuconą na podłogę, wiedziałem, że to się dobrze nie skończy. Wszedł do kuchni ignorując mnie, słyszałem, jak mówi do niej, najpierw nie wiedziałem, o czym konkretnie rozmawiają, dopóki nie usłyszałem jego wrzasku.

- Mark powiedział mi, że tej nocy byłaś z Leo! Daj mi jakiś dobry powód, dla którego nie miałbym do niego teraz pójść i go zabić! - wrzasnął. Usłyszałem jej odpowiedź ściszonym tonem; odpowiedział pięścią. Stałem w progu, widziałem, jak ona upada na drewnianą podłogę, a on oddychał jak rozwścieczony byk, u którego z czerwonych uszu bucha dym.

Nie ruszyłem się, nic nie mówiłem, nawet nie mrugałem. Moje usta były rozłączone, oczy szeroko otwarte, widząc, jak podnosi ją i ryczy prosto w twarz, ale problemem było to, że nie słyszałem, co jej mówił. Patrzyłem co się dzieje swoimi zszokowanymi oczami, ale moje małe uszy nie usłyszały nic, co do niej mówił. Jej małe paznokcie wbiły mu się w ramiona, kiedy jego silne ręce owinęły się wokół jej delikatnej skórze na szyi.

Pozwoliłem mu ją zabić.

Siadam, koszulka jest cała przemoknięta potem. Moje serce bije szybko, jak dla mnie nawet za szybko. Zaschło mi w gardle, a przełykanie naprawia, że jest jeszcze gorzej. Rozglądam się i uspokajam, widząc spokojnie śpiącą Aubrey, jej ciało czasem delikatnie drga tu i tam. Skanuję ciemny pokój, w którym śpimy, mały promień słońca wdziera się przez zasłony.

Delikatnie wstaję z łóżka, nie chcąc obudzić małej, śpiącej obok mnie osóbki. Zimne powietrze uderza w moją nagą klatkę piersiową, tworząc gęsią skórkę, idę do kuchni, biorę szklany kubek i napełniam zimną wodą z kranu. Opróżniam go w sekundę, po czym czytam dostarczone nam rachunki.

Rachunek na wodę: 87,76$

Rachunek za prąd: 73,29$

Czynsz: 2,300$

Otwieram resztę i przeklinam na to, ile pieniędzy jesteśmy winni. Dom, w którym aktualnie żyjemy jest przestronny, drogi. Nigdy nie przypuszczałem, że dom w Texasie może miesięcznie tyle kosztować.

Kieruję się do ramy obrazu, wiszącym nad kominkiem w salonie. Odchylam go, aby dostać się do sejfu. Ostrożnie przekręcam zamek, wybierając kolejne liczby. Po otwarciu staram się go nie upuścić.

W sejfie jest 50-dolarowy banknot. Nic więcej. Przecieram dłońmi zmęczoną twarz, zastanawiając się nad tym, jakim cudem taką ilość pieniędzy wydaliśmy tak szybko w ubiegłym miesiącu. Tysiące, miliony banknotów wyrzuconych w błoto, poszły tak łatwo. Zły zamykam sejf i z powrotem odwieszam obraz na swoje miejsce. Mam gdzieś, że trzasnąłem drzwiami naszej sypialni, budząc ją przy tym, na co ta wyciąga broń spod poduszki, którą tam trzyma na wszelki wypadek.

- Jezu, Harry, wystraszyłeś mnie. - kładzie rękę na sercu i z powrotem wkłada broń pod poduszkę.
- Znowu jesteśmy spłukani. - gdy wzburzone słowa wychodzą w moich ust, ta jęczy i opada na łóżko.
- Harry, nie dzisiaj. Zrobimy to jutro, z tego co wiem, to banki nie zamierzają w najbliższym czasie nigdzie uciekać. - cienie pod jej oczami wydają się być z dnia na dzień co raz ciemniejsze w ostatnim czasie.
- Nie Aubrey, nie łapiesz. Jesteśmy winni innym ludziom dużo kasy! - jej brązowe oczy przesuwają się z sufitu na mnie.
- Mogą poczekać, prawda?
- Ty tego kurwa nie łapiesz, co nie? - podnoszę głos na jej ignorancję.
- Jeśli MY będziemy czekać, to MY zginiemy. - przez to krótkie sprawozdanie siada, jej brązowe włosy są w nieładzie. Wstaje i podchodzi do naszej szafy. 
- Daj mi 5 minut. - mówi i wyciąga czarne ubrania.



+



+



Bank w Texasie oszalał na punkcie patrzenia, jak dwóch złodziei kradnie tyle pieniędzy, ile chcą. Moja twarz jest zakryta, jej też. Wszyscy leżą na ziemi zakrywając się, kiedy Aubrey trzyma wymierzoną w nich broń. Pewna siebie stoi w swoich czarnych, obcisłych jeansach, a ja szybko zgarniam pieniądze do białej poszewki od poduszki i nic na to nie poradzę, ale podziwiam ją od tyłu. Czarna, skórzana kurtka ciasno ją opina, koszulka także opięta - kurwa, muszę się skupić.

Kasjerki stoją przerażone w kącie, co powoduje głupawy uśmiech na mojej twarzy. Oni wszyscy są tchórzami, jednak ochroniarz wygrałby nagrodę. Biorę tyle pieniędzy, ile moje chciwe ręce są w stanie sięgnąć. Kiedy podnoszę wzrok, widzę wysokiego mężczyznę stojącego z rękami w górze na znak, że nie zrobi krzywdy mojej Aubrey. Ta wskazuje na niego podejrzliwie; udaje spokojnego podchodząc do niej, ale bierze ją z zaskoczenia i próbuje wyrwać jej broń w rąk. Biorę "torbę" i biegnę do nich. Już chciałem na niego skoczyć i walnąć w twarz, ale niespodzianka. Aubrey kopie go w brzuch, potem uderza łokciem w nos, tym samym wysyłając go na ziemię z bólu. Ta akcja sprawiła, że stała się dla mnie jeszcze bardziej atrakcyjna, zawsze wiedziałem, że jest dobrym napastnikiem, ale ta Aubrey zrobiła na mnie wrażenie.

Dała strzał ostrzegawczy, aby przerazić już i tak wystraszonych ludzi, kiedy my przemierzaliśmy drogę do wyjścia. Nie czekamy ani chwili i pędzimy do czarnego samochodu, którego sobie przywłaszczyłem, ktoś zaparkował tu w złym miejscu o złym czasie.

- To było za proste. - kręcę głową ze zdumieniem, powinni się już nauczyć, obrabowujemy go od miesięcy z wielu tysięcy dolarów.

Czarne auto, które prowadzę porusza się z dużą prędkością, dociskam pedał do samego końca, wiedząc, że syreny policyjne w każdym momencie mogą się za nami pojawić.

Minęło trochę czasu, ponad rok dla jasności, od kiedy się stamtąd wyprowadziliśmy. Nasze fałszywe dowody osobiste dają nam możliwość opuszczenia kraju, kiedy tylko chcemy. Dom, w którym mieszkamy teraz ma dwa piętra, trzy sypialnie, trzy łazienki. Jest większy od pozostałych, z czarnymi meblami. Gdyby ktoś tu wszedł, mógłby pomyśleć, że to nawiedzony dom, ale nie winię ich za to. Koszty, jakie musimy za niego ponieść są większe, niż można by zliczyć, a z pieniędzmi, które wisimy Josh'owi to kwota, której nie da się nawet wyobrazić.

Kiedy się odwracam, widzę syreny policyjne, które siedzą nam na ogonie. Odwracam się do niej i znając ją, teraz jest o krok do przodu od nich. Otwiera szyberdach, wstaje, zębami odbezpiecza granat i rzuca go w auta policyjne, nie mają szans.

Stopą wciskam jeszcze mocniej pedał gazu, zwiększam naszą odległość, słysząc za nami eksplozję.

Opada na swoje siedzenie, jej oddech jest nieregularny, oglądając się za nas. Spoglądam na nią co chwilę, kiedy ta próbuje się uspokoić.

- Wszystko okej? - kiwa głową, zdejmując z twarzy kominiarkę, ma zaróżowione policzki; rozczochrane włosy.

Zaskakuje mnie, zdejmując też moją kominiarkę.

- Stop. Zatrzymaj samochód. - mówi.

Posłusznie zatrzymuję auto, wydaje się, że nikogo z nami nie ma. Wyciągam kluczyki i odwracam głowę w jej stronę, kiedy nagle jej usta atakują moje. Dłoń wplątuje w ten bajzel, które zwykłem nazywać włosami, przyciągam ją do siebie, pozwalając moim palcom błądzić po jej ciele do momentu, w którym martwa postać przypominająca moją matkę staje mi przed oczami.

____________________________________________________

Postać Josh'a macie w zakładce "Bohaterowie STALKED".

Zapraszam do oglądania zwiastunów! <3


Odstęp między dodawaniem rozdziałów zależy wyłącznie od stopnia waszego zainteresowania (czyt. ilość komentarzy).

16 komentarzy:

  1. O.o WTF? NO WTF? NO CO TO JEST?
    NO ZAJEBISTE XD. Ale dreszczyk emocji ;d Fiu fiu, Aubrey, nie spodziewałam się tego po tobie. Niegrzeczna :DD
    Dzisiaj z lenistwa trochę krótko ;d
    B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, dziękuje bardzo :D
      Także kłaniam się nisko aż po same kule -.^
      B.

      Usuń
  2. Omg!! Co sie dzieja?! To takie irndudnf, kocham to ff!!!! Po Aubrey nie spodziewalam sie tego, od kąd ona jest taka odwazna i taka gangsta!!!!! Jeju współczuje Hazzie tej akcji z jego mamą :(!
    Ale ja kocham to ff!!! Dziękuje że wstawilas ten rozdział!!! Właśnie wrocilam ze szkoly paczem na bloga i jest rozdział!! Tak na relax po cieżkim dniu w szkole!!! Czekam na nastepny rozdział! Świetnie tłumaczysz, pozdrawiam,
    ~$andra

    OdpowiedzUsuń
  3. Aubrey pokazuje pazurki mm lubie ja taka :)
    Ogolnie swietny rozdzial.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne!!! *.* Szkoda że tak długo trzeba czekać ;//

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem. :c Niestety zaczęła mi się sesja i muszę poświęcić dużo czasu na naukę. :c
      Poza tym gdybym dodawała rozdziały tak często, jak podczas przerwy świątecznej, pewnie wszystkie musiałybyśmy czekać, aż autorka doda nowy rozdział, bo "zapas" by się dawno wyczerpał. :(
      Mam nadzieję, że mnie rozumiesz i nie jesteś zła. :)

      Usuń
  5. Super!! Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  6. Normalnie nie spodziewałam się czegoś takiego. Aubrey taka zła, kto by pomyślał xd Właśnie się tak zastanawiam, czy ich w końcu ktoś nie złapie, no bo nie można być, aż tak bezkarnym nawet w ff. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  7. OMFG!Cudowny *-* Dzięki wielkie, że tłumaczysz <3
    Czekam na kolejny rozdział :) :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne!!!! :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału!

    OdpowiedzUsuń
  10. O Lol Aubrey no no ^^ czekam na następny :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Wow nie spodziewałam się tego po niej. Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Wow Aubrey! Czekam na nexta <3 <3 <3
    A.

    OdpowiedzUsuń
  13. Bosz *-* Kocham kocham kocham ♡ Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń