*
Bo nikt nie zna cię kochanie tak, jak ja.
Minęło tak dużo czasu, minęło tak dużo czasu.
Może jesteśmy ognioodporni.
*
Harry POV
- Kochasz mnie? - łzy plamią jej twarz, widzę jej ból, kiedy mocniej zaciskam dłoń na jej brązowych włosach.
- Odpowiedz mi! - brzmię jak bestia, wydzierając się na nią mimo tego, jak blisko siebie jesteśmy. Zaczyna płakać, puszczam ją i patrzę, jak wypłakuje się w swoje dłonie.
- N-nie. - jej odpowiedź jest prosta, za prosta, nie powinna mnie zranić. Ale sytuacja w jakiej się znajdujemy, to, co zrobiłem dzisiaj, to wszystko nawarstwia się i dostrzegam, że zachowuję się jak palant przez co zaczynam płakać.
Może teraz odejść, przecież powiedziała "nie". Nie chcę, aby odchodziła, nigdy tego nie chciałem. Powiedziałem jej, że będzie mogła to zrobić, jeśli mnie odrzuci i teraz tego żałuję.
W mojej głupiej próbie przestania płakać ścieram łzy rękawem i sięgam po dziewczynę. Chwytam ją za ramiona, staram się nie złapać zbyt mocno, ale też tak, aby nie mogła się odsunąć.
- Powtórz to. Spójrz mi w oczy i powiedz, że nic do mnie nie czujesz. - ma spuszczoną głowę, nadal cicho płacze. Kiedy w końcu podnosi ją w górę, czuję ukłucie w sercu, zauważając, że jej duże, brązowe oczy są czerwone i opuchnięte, wydają się tonąć we łzach. Jej dolna warga drży i zajmuje to trochę czasu, ale w końcu spotyka się z moim wzrokiem.
- Ja - zagryza dolną wargę i patrzy w górę,wstrzymując łzy. Ponownie odnajduje moje oczy, tonąc w nich raz jeszcze.
- Powiedz mi, że nic nie czułaś, kiedy całowałem tamtą dziewczynę. - jestem zdesperowany, aby powiedziała to, co chcę usłyszeć.
Jej milczenie powoduje, że tracę cierpliwość, jednak staram się opanować, gdy ta uspokaja się i mówi:
- Nienawidzę cię Harry Styles'ie za te wszystkie popieprzone rzeczy, które mi zrobiłeś. Sprawiłeś, że straciłam panowanie nad sobą wraz z moją godnością, i najgorsze z tego wszystkiego to to, że postradałam zmysły. Jeśli chociaż przez chwilę sądziłeś, że mogłabym cię pokochać z całego serca, które już jest w kawałkach, to mogłabym pomyśleć, że opętał cię diabeł. Ale nie mogę tak myśleć.
Wyrywa się z mojego uścisku i odchodzi, zostawiając mnie z jej słowami odtwarzającymi się w kółko w mojej głowie.
* Przeszłość *
Harry ~~
Może mógłbym zostać lekarzem? Albo Olimpijskim? Pytałem samego siebie, przygryzając długopis, starałem się coś wymyślić na temat mojej przyszłości na ten essay. Zrobiłem się podirytowany, gdy mój mózg nie mógł zdecydować się na właściwą odpowiedź, ale tutaj przecież nie ma złych i dobrych odpowiedzi. Pani Jay doprowadzała mnie do szału tym essay'em, ale wiem, że muszę zaliczyć te zajęcia.
Podniosłem wzrok, gdy drzwi od klasy otworzyły się, a przez nie weszła Aubrey. Jej włosy związane były w wysokiego kucyka i nic nie mogłem na to poradzić, ale moje oczy skanowały jej nieskazitelną twarz. Uśmiechnęła się do swojego partnera i usiadła obok niego, złamałem długopis przez zbierającą się we mnie wściekłość na widok tego, jak dobrze się dogadywali.
Kiedy przeniosłem wzrok z powrotem na kartkę, na której napisałem zaledwie jedno zdanie, szybko je skreśliłem i napisałem:
"Kiedy dorosnę, chcę ożenić się z dziewczyną, którą pragnę."
**
Biegłem. Biegłem po nią i gdy zatrzymałem ją znowu po raz setny, nie pozwolę się odejść.
Nie sądzę, abym kiedykolwiek na to pozwolił.
_________________________________________________
Jest już rozdział 2. Call Boy!
Gorąco zapraszam. :)