wtorek, 24 marca 2015

CHAPTER 48

Poprzednio w Stalked:

"Uciekinierzy Harry Styles i Aubrey Evens są poszukiwani. Ekipa poszukiwawcza ma wskazówki, dzięki którym wiadomo, gdzie byli i co robili. Prosimy o informację, jeśli ktoś ich zauważy. Ta dwójka ma dokładnie opracowany schemat działania i są klasyfikowani jako niepoczytalni. Więcej informacji można znaleźć w gazecie codziennej, zostańcie państwo z nami na Kanale 6 Aktualności. Życzymy miłego dnia i prosimy zachować bezpieczeństwo."

Żałuję, że w ogóle je włączyłam.


Aubrey POV

Wyłączam radio, a 10 minut później wraca Harry i natychmiast odjeżdża.

- Dlaczego jesteś taki spanikowany? Nie miałeś zamiaru go po prostu znokautować i zabrać pieniędzy? - ciężko przełyka ślinę, pot tworzący się na czole zaczyna powoli spływać po jego twarzy.
- Zmiana planów. Powiedział coś, co mnie wkurwiło. - na zakręcie przyspiesza jeszcze bardziej, mimo tego przez krótki moment mogę zauważyć teraz już płonącą fabrykę.
- Dlaczego do diabła to zrobiłeś?! Nie rozumiesz, że policja siedzi nam na ogonie, a teraz to wygląda tak, jakbyś podał im miejsce, gdzie jesteśmy! - warczy na mnie, cały czas prowadząc.
- Nie wrócimy. Jedziemy gdzieś indziej.
- Co niby jest tym "gdzieś"? - wrzeszczę ze złości.
- Dom. - to jedno krótkie słowo sprawia, że się zamykam.

*

*

Lotnisko było najbardziej niepokojącą rzeczą, przez jaką musiałam przejść. Musieliśmy być bardzo ostrożni, żeby nie zostać złapanym, a w tym momencie byliśmy sprawdzani.

- Proszę podnieść ręce. - po tym strażnik przejechał wykrywaczem metalu wzdłuż mojego ciała. Poprosił, abym zdjęła okulary, co też zrobiłam, ale modliłam się, aby mnie nie rozpoznał. Jego wyraz twarzy nie zmienił się, to pewnie dzięki tonie makijażu na mojej twarzy.
- Proszę przejść przez wykrywacz metalu. - kiwnęłam i przeszłam przez maszynę, aby zobaczyć i usłyszeć, jak włącza się czerwone światełko, przez co straż kazała mi się z powrotem cofnąć.
- Czy masz przy sobie coś metalowego, miedzianego? Klucze, pieniądze? - wtedy przypominam sobie o obrączce.
- Uhh, tak. - głos mi się trzęsie, kiedy go ściągam i podaję mężczyźnie, po czym znowu przechodzę przez wykrywacz. Cisza.
- Proszę, pani Styles. - mężczyzna uśmiecha się do mnie, co tylko powoduje, że cała sztywnieję.

Słowa wygrawerowane na pierścionku zdradzają moją tożsamość, jednak ten mężczyzna wydaje się tego nie zauważyć. Potem szybko podchodzę do Harry'ego, łącząc moją dłoń z jego i szybko prowadzi do czekającego na nas samolotu.
Teraz wszystko, co muszę zrobić, to usiąść i cieszyć się lotem - o ile to w ogóle możliwe.

+ 18!

Zaparkowaliśmy w miejscu, w którym zostawiliśmy wszystkie wspólne wspomnienia.

- Mam złe przeczucia, wracając tu. - przyznaję.
- Kiedy ich nie masz? - niegrzecznie odpowiada i idzie przodem w stronę do domu.

Już czuję, że niedługo wybuchnie kłótnia, a jeszcze nawet nie weszliśmy do środka.

- Co teraz jest nie tak? - pytam podirytowana jego zmiennością nastrojów.
- Chcesz wiedzieć co jest nie tak? - burczy, otwierając drzwi. Pozwala mi pójść przodem, wchodząc za mną i trzaska drzwiami przez co lekko podskakuję.
- Nie tak jest to, że nie dotknąłem cię już od dłuższego czasu. - warczy.

Wciąż stoję, patrząc, jak przybliża się do mnie, jego oczy ją przymrużone, mogę poczuć, jak pochłania nas ciemność.

Spoglądam na niego i przybliżam się, nasze twarze są tak blisko siebie, mimo tego wciąż oboje marszczymy brwi.

- Rzeczy się zmieniają. Teraz moja kolej, aby przejąć inicjatywę. - szepczę mu do ucha, jego duża dłoń zaczyna kreślić kółka na mojej talii.
- Chciałbym zobaczyć, jak próbujesz skarbie. - przyjmuję wyzwanie.

Zaczynam go powoli całować, jego delikatne jak jedwab usta. To delikatny pocałunek, który wkrótce się kończy. Zdejmuję mu koszulkę, natychmiast przechodząc pocałunkami na jego szyję. Czuję, jak w moich żyłach zaczyna przepływać siła, kiedy słyszę jego cicho jęk.

- Nadszedł czas, aby pokazać ci, kto rządzi. - powoli zdejmuję swój t-shirt, pokazując czarny stanik, który mam na sobie. Chcę, aby mnie pragnął, chcę, aby o mnie błagał. Wyciąga rękę, aby mnie złapać, ale odsuwam się, lekko przy tym śmiejąc.
- Najpierw chcę, abyś na mnie patrzył. - cofam się, a ten siada powoli na kanapie, utrzymując swój wzrok na niczym innym, tylko na mnie.

Przygryzam wargę i powoli zaczynam rozpinać swoje jeansy, potem powoli zdejmuję je z nóg, dzięki czemu może przyglądać się delikatności mojej skóry. Ciężko przełyka ślinę, gdy moje ręce sięgają zapięcia stanika.

Odpinam stanik i nadal torturując Harry'ego, pozwalam górnej części bielizny opaść na podłogę, w końcu ukazując piersi. Jego następnym ruchem jest podniesienie się z kanapy, ale popycham go z powrotem i siadam na nim okrakiem, czując jego erekcję.

- Pamiętasz, jak powiedziałam ci, że jest w tobie diabeł? Cóż, myliłam się, bo on jest też we mnie. - zagryzam płatek jego ucha, przez co zaczyna oddychać jeszcze ciężej.

Moje dłonie dotykają jego torsu, wkrótce czuję metal jego paska. Odpinam go i powoli rozpinam guzik, następnie bardzo powoli rozpinam zamek, czuję, jak chłopak intensywnie się we mnie wpatruje.

Bawię się gumką od jego bokserek, pozwalając mojej dłoni w końcu dotknąć jego erekcji. Świszczący dźwięk wydobywa się z jego ust.

- Powiedz mi czego pragniesz. - proszę.
- Pragnę ciebie. - wyjmuję go spod cienkiej warstwy materiału.

Chce mnie dotknąć, jednak powstrzymuję go, ponieważ jeszcze z nim nie skończyłam. Schodzę z niego, jednocześnie podnosząc i powoli prowadzę go do sypialni.

- Chcę, abyś zdjął spodnie i bokserki. - odchodzę i obserwuję, jak robi to, co mówię. Czuję, jak oddech więźnie mi w gardle na widok jego, stojącego całkiem nago.

Podchodzę do miejsca, w którym stoi, a gdy staję naprzeciw niego, siada na łóżku. Podnosi wzrok i błyskawicznie zdejmuje moją bieliznę, więc teraz oboje jesteśmy nadzy.

- Pragnąłem cię takiej od naprawdę długiego czasu.

*

*

*

*

*

- Dziś na Kanale 6 mamy nowe wieści na temat ucieczki kryminalistów Harry'ego Styles'a i Aubrey Evens. - blond reporterka przesuwa kilka kartek na swoim biurku. - Zostaliśmy powiadomieni, że tą dwójkę zauważono ostatnio na stacji benzynowej. Dzisiaj jest z nami dr. Bern, aby wyjaśnić nam sytuację, której jesteśmy świadkami. - kamera odwraca się na mężczyznę w średnim wieku w okularach i kamiennym wyrazem twarzy.
- Dziękuję za zaproszenie Carol, z tego, co widzę, u tej dwójki stało się coś bardzo rzadkiego w tych czasach. Evens wydaje się pomagać Styles'owi w bardzo pokojowy sposób.
- Ale dlaczego to robi? - pyta Carol.
- Słyszałaś może kiedykolwiek o Syndromie Sztokholmskim? - odpowiada jej pytaniem na pytanie, przez co ta kręci przecząco głową z wyraźnym zmieszaniem.
- Syndrom Sztokholmski jest bardzo rzadkim przypadkiem, kiedy to osoba porywana przebywa ze swoim porywaczem przez długi czas, co powoduje rozwój uczuć właśnie do tego porywacza, a nawet pomaga w jego dalszych zbrodniach, ponieważ nie wierzy, że pewnego dnia zostanie uratowana. - kontynuuje. - Wydaje się być w transie, przez myślenie, że jej życie nie ma sensu, ponieważ straciła rodzinę. Styles wykonał kawał dobrej roboty, przekonując ją o jej "bezużytecznym" życiu, gdyby nie była z nim. Chodzi mi o to, że powinni natychmiast zostać zamknięci w więzieniu i odseparowani od siebie, ponieważ na dwójka nie została stworzona, aby być ze sobą. Wszystko, co robią to niszczą świat.

*

*

*

*

*

Aubrey POV

- Myślę, że piekło jest na nas gotowe.

___________________________________________

Witam kochane czytelniczki! Mam dla was pewne wieści.


Stalked niedługo się skończy. Autorka myśli o jeszcze jakiś 10 rozdziałach, ale nie jest tego do końca pewna. Z tym, że od 3 miesięcy nie dodała żadnego rozdziału... W takim wypadku na jakiś czas musimy się pożegnać ze Stalked - wciąż mam nadzieję, że rozdział 49 pojawi się niedługo. Jest mi bardzo przykro, ale nie pozostaje nam nic innego, jak tylko czekać. :( 
Jednak ze mną nie musicie się żegnać, ponieważ Call Boy stale się rozwija! 
Mam nadzieję, że mnie nie zostawicie i będziecie śledzić losy Harley i Harry'ego. :*

Komentujcie! :)

piątek, 13 marca 2015

CHAPTER 47

Aubrey POV

Spał. Spał tak, jakby to był najlepszy sen, na jaki się zdobył od dawna. Jego ramiona ciasno zaciśniętymi wokół mnie, wydawało się, jakby nawet podczas snu nie chciał pozwolić mi odejść. Moje palce delikatnie suną po jego tatuażach na ręce. Jego skóra jest miękka, tatuaże pasują do niej idealnie.

Zostałam, bo zrozumiałam. Zrozumiałam, że z nim, albo raczej bez niego, byłabym skazana na samotne życie. Moje palce bawią się jego miękkimi włosami, kiedy przyciąga mnie do siebie w jeszcze mocniejszym uścisku. Kładę głowę na jego klatce piersiowej, raz jeszcze przesuwając palcem po znajdujących się na niej tatuażach. Jestem tak przyzwyczajona do bycia z nim, do uścisków, pocałunków, przytulania. To wszystko jest jak sen, sen, który nigdy nie sądziłam, że stanie się rzeczywistością.

Pierwszego dnia, gdy go całowałam, to było piekło. Teraz nie jestem tego taka pewna. Przeczytałam wiele historii o tym, jak główny bohater jest skończonym sukinsynem, w którym dziewczyna się zakochuje bez względu na wszystko. Czy moje życie jest takie, jak ich? Zakochałam się z chłopaku, którego wydawało mi się, że nienawidzę? Wiem, jaka jest prawda i to jest powód, dla którego chcę to powstrzymać. On jest kryminalistą, mordercą, więc dlaczego znowu zostałam? Przez uczucie? Przywiązanie? Wiele pytań krąży po mojej głowie, jednak mimo tego staram się zrelaksować.

Moja ręka zamiera, kiedy zauważam, co znajduje się na moim palcu. Obrączki, która kiedyś znalazłam w naszej szafce - teraz jedna z nich zdobi mój palec. Przełykam ciężko ślinę, ściągam ją i siadam. Ten przewraca się na drugą stronę przez mój nagły ruch. Czytam wygrawerowane litery i zaczyna mnie to przerażać, nie chcę wyjść za mąż za tego mężczyznę.

*

*

*

Liam POV

Rok: 2010, Miesiąc: Grudzień, Dzień: 13

- Jak tam? - pyta policjant Hendry, gdy ja odsuwam krzesło, aby usiąść.
- Dzień jak co dzień, to piekło. - cały czas utrzymuję ten sam wyraz twarzy. Po prostu to, w co jest ubrany naprawdę mnie wkurwia.
- Cóż, dobrze wiedzieć. Przyszedłem, aby zadać ci kilka pytań. - wyciąga kartki i długopis, po czym kładzie je na stole. Zawsze był entuzjastycznie nastawiony, jak na człowieka, który jest dyrygowany przez innych.
- Pytaj, o co zechcesz, ale wiesz, jaka będzie moja odpowiedź.
- Liam, jeśli chcesz, abym pomógł ci się stąd wydostać, musisz zacząć ze mną współpracować.
- To jest miejsce, do którego należę. - nienawidzę, kiedy sądzi, że dając mi kolejną krótką przemowę, sprawi, że otworzę usta i wygadam wszystko, co wiem.

Mocno marszczy na mnie brwi i przechodzi do pierwszego pytania, ignorując moje stanowisko.

- Czy wiesz albo masz jakiś pomysł, gdzie może znajdować się jej ciało? - pierwsze pytanie jest zawsze takie samo.
Moja odpowiedź również jest zawsze ta sama:
- Nie.

Wzdycha i zauważam, jak jego postawa słabnie.

- A masz jakiś pomysł, gdzie on może być?
- Spójrz, wiem, że to twoja robota i inne gówna, ale znowu, jak sądzisz, że odpowiem na twoje pytanie, skoro jestem tutaj tak długo jak pamiętam? Muszę tu być jeszcze przez dziesięć lat i mnie wypuszczą. - opieram się na krześle i krzyżuję ręce. Wiem, że dam radę przeżyć tutaj jeszcze dziesięć lat, ale czy on zniesie zadawanie mi tych samych pytań przez następne dziesięć lat?

Upuszcza długopis na stół i tak, jak ja, opiera się na starym, metalowym krześle.

- Po prostu mi to powiedz.
- Co się stanie po tym, jak zdecyduje zostać? - wytęża na mnie wzrok i wiem, że będę musiał mu coś powiedzieć, aby na jakiś czas dał mi spokój. - To prosta odpowiedź. Zrobią to, co wychodzi im najlepiej.
- Czyli co? - ślinka mu cieknie z ciekawości.
- Dostali kasę od Josha.

Marszczy czoło i zapisuje odpowiedź na kartce.

- Jak to zrobili?
- Powiedziałem za dużo.

*

*

*

*

Aubrey POV

- Dlaczego nie możemy po prostu wyjechać? - rozpaczliwie mówię do Harry'ego, gdy przyspiesza w drodze do zakładu.
- Kazał mi zrobić gówno, za które musi zapłacić.
- Harry, po prostu zapomnijmy o nim i o tym wszystkim i wyjedźmy.
- Są rzeczy, o których nigdy nie da się zapomnieć. - skręca i zatrzymuje się w kącie parkingu.
- Jeśli nie chcesz iść to zostań tutaj. - trzaska drzwiami samochodu i odchodzi. To, co planował zrobić, wstrząsnęło mną najbardziej. Pierścionek, który dziś rano miałam założony na palec, wciąż jest na swoim miejscu, włączam radio samochodowe i zaczynam go słuchać.

"Uciekinierzy Harry Styles i Aubrey Evens są poszukiwani. Ekipa poszukiwawcza ma wskazówki, dzięki którym wiadomo, gdzie byli i co robili. Prosimy o informację, jeśli ktoś ich zauważy. Ta dwójka ma dokładnie opracowany schemat działania i są klasyfikowani jako niepoczytalni. Więcej informacji można znaleźć w gazecie codziennej, zostańcie państwo z nami na Kanale 6 Aktualności. Życzymy miłego dnia i prosimy zachować bezpieczeństwo."

Żałuję, że w ogóle to włączyłam.

___________________________________________________


Pojawił się nowy rozdział Call Boy . Zapraszam!

czwartek, 5 marca 2015

CHAPTER 46


*


*


*


Jedyne kim chcę być, jedyne kim chcę kiedykolwiek być, yeah,
to być kimś dla ciebie.


Aubrey POV

Przez chwilę patrzę, jak wskazówki zegara poruszają się z każdą minutą, powieki zamykają się z każdą minutą co raz bardziej. Pozwalam sobie odpocząć, pomyśleć. Myślenie nie jest dla mnie dobre, ale nie mam nic innego do roboty.

Myślę o tęczy, o jej kolorach i zastanawiam się, dlaczego znajdują się właśnie w takiej kolejności. Myślę o tym, że każdy jest wyjątkowy na swój własny sposób. Myślę o wszystkim i o niczym.

Moje bicie serca jest powolne, powolne, jak zegar, na który intensywnie patrzę. Moje dłonie spoczywają na drewnianym biurku i jeszcze raz powracam myślami do liceum. Nie słyszę nic, prócz mojego oddechu, kiedy powoli wzdycham, wszystko, co w tym momencie robię jest powolne. Wyobrażam sobie, że jestem w swoim świecie, gdzie mogę być szczęśliwa, gdzie mogę być szczęśliwą dziewczyną.

Sięgam po ołówek, ale po chwili przypominam sobie, że nie mam żadnego ołówka, nie mam nawet kartki.

* Patrzę do mojego plecaka, szukając ołówka do pisania, i na moje szczęście, nie mam żadnego.

- Chcesz pożyczyć ołówek? - podnoszę wzrok na Austina z wyciągniętą do mnie rękę z ołówkiem.
- Och, tak, dzięki. - chwytam go i szybko uciekam wzrokiem, wiem, że moja twarz nabrała odcień głębokiej czerwieni.

Szybko piszę na kartce słowa 'Ms. Len' i postanawiam naostrzyć ołówek, ponieważ moim zwyczajem jest mieć zawsze zatemperowane ołówki. Wkładam go do temperówki i zaczynam nim kręcić.

- Dlaczego nie użyjesz długopisu? Mam jeden jeśli chcesz. - patrzę w górę, aby ujrzeć jego, stojącego obok mnie. Jego kręcone włosy są w nieładzie, a jasne, zielone oczy patrzą na mnie.
- Nie, jest dobrze. - odpowiadam krótko. Z tego, co słyszałam, ma coś dla mnie, ale wcześniej czy później będzie musiał odejść, kiedy dostrzeże, że nie jestem zainteresowana.

Wracam do mojej ławki i zaczynam odpowiadać na pytania zadane każdemu z nas.

1) Co chciałbyś/chciałabyś robić po ukończeniu liceum? Kim chciałbyś/chciałabyś być, kiedy dorośniesz?

Patrzę intensywnie na zadane pytanie i z jakiegoś powodu nie mogę udzielić na nie prostej odpowiedzi. Rozglądam się w okół, każdy z moich rówieśników zaciekle coś pisze na swojej kartce. Zakładam, że Harry już skończył, bo siedzi i patrzy prosto na tablicę. Odwracam się w momencie, kiedy spogląda na mnie i udaję, że zapisuję swoje pomysły.

Może mogłabym zostać pisarką? Albo fotografem? Albo jeszcze lepiej, może mogłabym zostać reporterką. Kiedy tak się nad tym zastanawiam, myślę nad tymi wszystkimi ludźmi, których musiałabym śledzić. Ci wszyscy, których zasady musiałabym złamać. Życie jest jak "podążanie", jeśli spojrzeć na to z boku. To oczywiście nasz instynkt, podążanie za tłumem. Jeśli dwadzieścia uczniów z twojej klasy wybierze informatykę, a ty jesteś jedyną osobą, która wybierze sztukę, co byś zrobił? Największe szanse są na to, że wielu podążyłoby za tłumem, niżeli zrobiłoby to, o czym marzą, a to wszystko przez strach przed osądzaniem. 

Spuszczam wzrok na kartkę, skreślam wypisane na niej jakieś bzdury i piszę:

"Kiedy dorosnę, chcę być wolna od wszelkiego oceniania i od ludzi, którzy chcą rządzić moim życiem."*

*
*
*

Siedzę jak sparaliżowana, wspominając przeszłość. To, kim chciałam być, teraz wydaje się być stekiem bzdur. Wydarzyło się to, co nie powinno się wydarzyć. Myślałam, że będę wspaniałą osobą, ale nie mogę myśleć o niczym, czym mogłabym być z tej listy.

Czuję, jak zaczynam się pocić, jakby ktoś odciął dopływ powietrza, nie pozwalając mi zaczerpnąć tlenu. Przełykam gulę w gardle, wiem, co będzie następne w tej historii i jestem pewna, że to zmieni wiele rzeczy.

Kiedy patrzę wstecz, zauważam, że minęła godzina, więc wstaję z biurka, zostawiając wspomnienia za sobą. Gdy widzę go, czekającego na mnie na zewnątrz, wiem, że to nadchodzi.

- Dlaczego?
- Dlaczego co? - pytam.
- Dlaczego to robimy?
- Ponieważ to jedyny sposób, w jaki możemy się porozumieć. - nie mam siły na powtarzanie tej kłótni znowu.
- Więc jak inaczej możemy to robić?
- Są dwa wyjścia. - szepczę.
- Jakie?
- Albo to. - muskam jego wargi swoimi.
- Albo to. - moja dłoń uderza w jego lewy policzek.
- Chciałam żyć. Ale zabiłeś mnie. - przytulam go.

___________________________________________________

Ona traci rozum. :D
Haha!

EDIT!

Serca moje, pomożecie mi w "rozsławieniu" fanfiction Call Boy? Aby rosło w liczbę czytających? 

Będę baaardzo wdzięczna! 

"Klękam przy nim, kiedy zwija się w potwornym bólu, wciąż trzyma się na serce, odzywa się na bezdechu:

- Wezwij pomoc! - udało mu się ciężko wziąć oddech, a ja szybko kiwam, podnosząc głowę w górę.
- Pielęgniarki! Ktokolwiek! Kurwa! - wydzieram się. Nie chcę teraz zostawiać mojego ojca samego. Gdybym to zrobił i poleciał po pomoc, on mógłby tu kurwa umrzeć przed moim powrotem.
- Proszę, nie umieraj. - ostrzegam go, ale ignoruje moje słowa. Nie winię go, jeśli mam być szczery. Ale wiem, że jeśli to ja spowodowałem atak serca u mojego ojca, to muszę przestać kłamać, najwyraźniej.
- Ludzie płacą mi, żebym spędzał z nimi noc, tato! - przyznałem się głośno, ale on znowu mnie zignorował, jedynie sam zajęczał. Nie słyszał mnie, a może był za bardzo skupiony na sobie, ale musiał to wiedzieć.
- Daję im to, czego chcą! To stąd mam te pieniądze! - ryczę znowu. I w tym momencie pielęgniarki wyłaniają się zza drzwi, aby sprawdzić, co to za krzyki. I oczywiście, zaraz ruszają na pomoc z paniką wypisaną na twarzy. Ale nie skupiam się na nich, bardziej zależy mi na tym, aby mój tata poznał prawdę.

Jestem chłopakiem na telefon!"


Całuję, Ann. :*