sobota, 15 sierpnia 2015

Koniec koszmaru.


Witam moje piękne czytelniczki! Wiem, że wszystkie długo czekałyśmy na nowy rozdział! Chciałabym Wam jednak przekazać, iż ten rozdział jest rozdziałem ostatnim. Czymś niesamowitym było czytanie Waszych komentarzy i świadomość, że ta historia pochłonęła Was tak samo mocno, jak mnie. Jest mi ogromnie smutno, że to koniec Stalked, jednak cieszę się, że autorka dodała ten rozdział i dobrze jest wiedzieć, jaki koniec ma to historia. Cóż, bez zbędnych wyjaśnień, przedstawiam Wam rozdział ostatni fanfiction Stalked.

___________________________________________


Aubrey

- Będzie dobrze, proszę pani. - te cztery słowa przykuwają moją uwagę, kiedy kobieta odchodzi.

Dobrze. To słowo wywołuje u mnie wzruszenie, zaczynam płakać po cichu, wpatruję się w okno naprzeciw mojego łóżka, a za nim widzę moich rodziców. Patrzą na mnie ze smutkiem w oczach, wiedząc, że ich córka przeszła przez piekło, będąc nieobecną. Na początku nie miałam pojęcia, co się działo, dopóki oni mi tego nie wyjaśnili. Pielęgniarki szeptały, kiedy patrzyły na moją zszokowaną minę, gdy miła pani wzięła mnie za rękę i powiedziała mi, prawie szeptem, co się wydarzyło.
Przekopywałam mój umysł na temat tego, co mówiłam ja i zaczynałam wariować. Miła pani wróciła i pogładziła mnie po włosach jednocześnie odsuwając je z mojej twarzy, trzymała mnie tak, jakbym była jej córką, próbując mnie uspokoić.

Moi rodzice załatwiają papierkową robotę tuż przede mną, gapię się na nich, próbując nie zapomnieć, że wszystko z nimi w porządku. Nic się nie stało.

Kwiaty stojące przy moim szpitalnym łóżku znajdują się w kryształowym wazonie. Biała pościel jest złożona. Blade ściany są nieskazitelne. Moja skóra jest blada. Wyraz twarzy mojej mamy jest przerażający. Mój tata jest w porządku. Pielęgniarki są uprzejme i zawsze mają uśmiech na twarzy. A ja leżę tutaj pełna podziwu. Pełna podziwu, że ze mną wszystko w porządku.

Minął rok. Rok od kiedy leżę w tym łóżku bez ruchu. I natychmiast robię się zła. Zła na świat. Zła na pielęgniarki. Zła na ściany. Zła na pościel. I zła na kwiaty, i na wazon. Robię się tak przepełniona złością, że mogę usłyszeć tykanie zegarka, które z każdą sekundą staje się co raz głośniejsze. Mogę poczuć krew pulsującą w moich żyłach. Mogę poczuć serce łomoczące w mojej klatce piersiowej. Jestem tak zła na to, że zniknęłam. Zostawię to tak, jak jest. Zniknięcie jest dobre, ponieważ jestem sama. Sama ze sobą. A to wszystko, czego potrzebuję.

- Jak sobie radzi? - pytają moi rodzice.
- Dobrze. Po prostu musi zostać na jeszcze jeden tydzień, aby pomóc jej w powrocie do normy z poruszaniem całym ciałem. Cały rok bez ruchu może spowodować nieodwracalne szkody na jej sile. - i wtedy słyszę jego głos. I zamiast całkowitego zniknięcia, podnoszę na niego wzrok i zauważam, jak trzy pary oczu przyglądają mi się z niepokojem. Zaczynam myśleć o Harry'm. Zaczynam myśleć o tym, jak nos lekarza jest podobny do nosa Harry'ego. I że usta lekarza wyglądają, jak Harry'ego. I że jest tak wysoki, jak Harry. I że ma tak samo kręcone włosy, jak Harry. I że jego oczy mają ten sam błysk. I że ma takie same dłonie, jak Harry. I wtedy spoglądam na niego. Na lekarza. Patrzę na jego ubrania. Że ma na sobie biały fartuch. I na jego czarne spodnie i niebieską koszulę. I wtedy czytam jego identyfikator. I w tym momencie zaczynam znowu płakać. I wtedy moje sny się spełniają. Pan Styles marszczy brwi na mój wybuch płaczu i podchodzi z pomocą. Stara się mnie uspokoić, ale nie pozwalam mu na to.

A chcesz wiedzieć, dlaczego? Ponieważ znowu chce mnie zranić. Dlatego. Ponieważ po wypadku samochodowym na początku, zostałam schwytana przez tajemniczą osobę w masce. Potem schwytał mnie w samolocie, a po tym, jak się rozbiliśmy, znalazłam się w śpiączce. Byłam w śpiączce przez rok.

Pan Styles podchodzi i przytula mnie mocno, mówiąc, że to po długim czasie, kiedy byłam pogrążona we śnie i brak ruchu, wywołał u mnie wybuch emocji. Moje dłonie pchają. Moje stopy wierzgają dookoła, aby znaleźć drogę ucieczki. Chcę odnaleźć kontrolę.

Muszę mieć kontrolę. Ale nigdy nie miałam, albo nigdy nie będę mieć kontroli. Ponieważ jestem marionetką na sznurkach i tańczę dla tych, którzy mają kontrolę. Kontrola, której ja nigdy nie uzyskam i nigdy nie posiądę, będzie tańczyć bez przeszkód coraz dalej i dalej od mojej błagalnej postawy.

I zamiast upadku czy zdziwienia, on skupia się nad moimi słabymi kośćmi. Zaczyna mamrotać, że wszystko jest w porządku. Że ze mną jest wszystko w porządku. I to jest to, czego on chce- aby ze mną zawsze było wszystko w porządku. I kiedy w końcu wracam do uczucia, że jest w porządku, on prosi o pozostanie ze mną sam na sam. Potem pyta, co mi jest. Czuję, jakbym była na sznurkach, tańcząc do jego poleceń.

- Zamierzasz znowu mnie skrzywdzić.
Zatrzymuje się i mówi. - Dlaczego miałbym cię kiedykolwiek skrzywdzić?
- Ponieważ krzywdzisz wszystko, co masz na swojej drodze. Ponieważ jesteś potworem. Ponieważ nienawidzę cię za umieszczenie mnie tutaj.
- Ale ja nawet nie wiem, kim jesteś. - zaczyna mi się robić słabo na jego słowa. Ale on mnie zna.

Podczas, gdy siedzimy tutaj przez następną godzinę, eksploduję go rzeczami, które mi zrobił. Przez co przez niego przeszłam w moim długim śnie.

- Więc mówisz, że jestem mordercą, kryminalistą i gwałcicielem? - wydaje się być, jednym słowem, ciekawy, kiedy wpatruje się we mnie. W sumie to czuję ulgę. Nie strach. Ponieważ wiem, że ze mną wszystko w porządku. Te wszystkie rzeczy, przez które przeszłam nie były prawdziwe. I czuję się z tym dobrze.
- Ale to się nigdy nie wydarzyło. To wszystko działo się w twojej głowie. - wyjaśnia. Wiem, że to wszystko działo się w mojej głowie. Ale jak wyjaśnić incydent z samolotem i wypadek samochodowy, który mnie tu sprowadził?

Skupiam uwagę na swoich myślach. Wpatruję się w niego. Jego twarz jest taka bezbronna. Wygląda na szczerego i wystraszonego za mnie. Odczuwa mój niepokój. Niepokój, nie strach.

- Mogę cię o coś spytać? - zapytałam, jednak wciąż pozostawałam zaniepokojona.
- Wszystko.
- Jakie to uczucie?
- Jakie to uczucie czego? - był zainteresowany.
- Jakie to uczucie nie posiadać tylko kontroli, ale też siłę?
Usiadł cicho zamyślony, a potem przemówił: - To trucizna. Nie mam kontroli, ponieważ jej nie wybrałem. Kontrola powoduje szaleństwo człowieka bardziej jak z bogactwa czy ubóstwa. Ale mam siłę. Moja siła pomaga mi powiedzieć nie kontroli. I Aubrey, miałaś kontrolę nad swoim koszmarem. Miałaś kontrolę nad tym, co się działo i dokąd to mogłoby zajść. Po prostu wybrałaś okrutniejszą wersję mnie.

Po tym wstał i zostawił mnie.

Minął tydzień i po zakończonym leczeniu moich kości, znajduję się patrzącą na blade ściany. Już nie mam bladej skóry. Mój odcień skóry poprawił się. Kwiaty zwiędły, więc zostały zastąpione nowymi. Poskładana pościel została odłożona wraz z moją, moja mama myślała, że ona mogłaby mnie uspokoić. Ale ze mną wszystko w porządku. Pielęgniarki nadal utrzymują swoje uśmiechy. Moje serce jest spokojne. Moja mama i mój tata odczuwają ulgę. I wszystko ze mną w porządku. I Pan Styles przychodzi codziennie, aby mnie sprawdzić. Pan Styles jest miły i spokojny. U niego również wszystko w porządku. I wkrótce, kiedy zaczynam pakować moje koce i kwiaty, i żegnam się z pielęgniarkami, które zamiast radosnego uśmiechu, na ich twarzach widnieje ten smutny, kiedy mówią mi, abym na siebie uważała. Z nimi nie jest w porządku.

Ale u mnie wszystko jest w porządku.

Jednak zanim wychodzę, zatrzymuje mnie delikatna dłoń. Pan Styles wyciąga kartkę, na której widnieje narysowany miś i balony.

 - Chciałem ci to po prostu dać. Nie jestem złą osobą i mam nadzieję, że możesz to zrozumieć. - spoglądam w dół na kartkę w moich dłoniach. Powoli otwieram ją i czytam napisane ręcznie bazgroły na dole:

"Demony mogą przychodzić i odchodzić, a dopóki mieszkasz z jednym z nich przez rok, chcę życzyć ci bezpiecznego życia. Jesteś piękną dziewczyną, która zasługuje na szczęśliwe życie. Więc jeśli kiedykolwiek będziesz się bała i czuła beznadziejnie, daję ci mój numer. Chciałbym pokazać ci prawdziwego mnie. Nie tego złego. Uważaj na siebie i mam nadzieję ponownie zobaczyć cię, jednak w innych okolicznościach.

Harry Styles (xxx) xxx-xxxx"

Podnoszę na niego wzrok, a słaby rumieniec wkrada się na jego policzki.

- Dziękuję.

I odchodzę. Nie odwracam się, aby zobaczyć wyraz jego twarzy albo czy wciąż tam jest. Albo czy w ogóle istnieje. I pierwszy raz, będąc w samochodzie, pytam: - Mamo, czy ja nadal mam chłopaka?
Boi się odpowiedzieć, ale jeszcze raz, ze mną nadal wszystko w porządku.

- Skarbie, minął rok, on, uh, on musiał ruszyć do przodu. - odwraca się, aby na mnie spojrzeć, czekając, aż rozpłaczę się i zacznę krzyczeć albo wariować, ale zamiast tego kiwam głową. Rozumiem. Mam nadzieję, że jest szczęśliwy i wszystko z nim w porządku.

Wyciągam telefon wpisuję nowy numer telefonu do moich kontaktów.

Pierwszy raz wchodzę do mojego domu i siadam na mojej kanapie, robię głęboki wdech i mówię do siebie: Wszystko będzie w porządku.


***


- Wszystko ze mną w porządku. - Aubrey próbuje stanąć stopami na podłodze, aby upewnić samą siebie, że jest bezpieczna i nie znajduje się w złych rękach.

Jej złość względem przedmiotów ukazuje jej zawiść do tego, jak długo była nieobecna.

Tajemniczy mężczyzna w masce wciąż jest w jej głowie. Ale teraz to ona wybrała mieć kontrolę. Kontrolę, którą wybrała nie jest ani bogactwem, ani ubóstwem. Jest neutralna.

Aubrey stara się określić z maksymalną dokładnością punkt, w którym wszyscy są w tym momencie poprzez uporządkowanie stanu, w jakim się znajdują (U nich wszystko w porządku, u niego wszystko w porządku). To jej próby powrócenia do rzeczywistości ze wszystkim, co ją otacza.

Harry zdobywa jej zaufanie przez to, że wie, przez jak okropny sen musiała przejść i chce ją uspokoić, nie wiedząc, że to on jest kluczem do jej pęknięcia.

Słowo 'w porządku' udowadnia jej, że kiedy odeszła, nie było z nią w porządku, ale ze wszystkimi wokół, w prawdziwym świecie, było. Miała kłopoty i nikt nie mógł jej pomóc.

Rumieniec, który wdarł się na policzki Harry'ego po tym, jak przeczytała jego list, udowadnia, że żywi uczucia do pięknej dziewczyny, która spała przez rok.

I teraz zaczyna się prawdziwa historia. Koszmar skończył się, a cudowna kraina, która weszła do jej życia jest cudownym snem. (Z być może seksownym lekarzem, który udowodni jej, że się myli)

_


Koszmary mogą trwać jakiś czas. Niektóre mogą wydać się trwać wiecznie, ale nigdy nie trwają. Życie Harry'ego Styles'a i Aubrey skupione było na koszmarze, ale kiedy obudziła się, opuściła koszmar, by powrócić i poznać lepszą wersję jej koszmaru. Stanęła twarzą w twarz ze swoją teraźniejszością. I ruszyła do przodu, ponieważ człowiek będzie wiecznie nieszczęśliwy, o ile nie wybudzi się i nie wybierze ani bogactwa ani ubóstwa.

Dedykuję to tym, którzy pewnego dnia wybudzą się ze swoich koszmarów.

_______________________________________________

Jednak ze mną nie musicie się żegnać, 
ponieważ jestem tutaj: Callboy

Zapraszam!

wtorek, 24 marca 2015

CHAPTER 48

Poprzednio w Stalked:

"Uciekinierzy Harry Styles i Aubrey Evens są poszukiwani. Ekipa poszukiwawcza ma wskazówki, dzięki którym wiadomo, gdzie byli i co robili. Prosimy o informację, jeśli ktoś ich zauważy. Ta dwójka ma dokładnie opracowany schemat działania i są klasyfikowani jako niepoczytalni. Więcej informacji można znaleźć w gazecie codziennej, zostańcie państwo z nami na Kanale 6 Aktualności. Życzymy miłego dnia i prosimy zachować bezpieczeństwo."

Żałuję, że w ogóle je włączyłam.


Aubrey POV

Wyłączam radio, a 10 minut później wraca Harry i natychmiast odjeżdża.

- Dlaczego jesteś taki spanikowany? Nie miałeś zamiaru go po prostu znokautować i zabrać pieniędzy? - ciężko przełyka ślinę, pot tworzący się na czole zaczyna powoli spływać po jego twarzy.
- Zmiana planów. Powiedział coś, co mnie wkurwiło. - na zakręcie przyspiesza jeszcze bardziej, mimo tego przez krótki moment mogę zauważyć teraz już płonącą fabrykę.
- Dlaczego do diabła to zrobiłeś?! Nie rozumiesz, że policja siedzi nam na ogonie, a teraz to wygląda tak, jakbyś podał im miejsce, gdzie jesteśmy! - warczy na mnie, cały czas prowadząc.
- Nie wrócimy. Jedziemy gdzieś indziej.
- Co niby jest tym "gdzieś"? - wrzeszczę ze złości.
- Dom. - to jedno krótkie słowo sprawia, że się zamykam.

*

*

Lotnisko było najbardziej niepokojącą rzeczą, przez jaką musiałam przejść. Musieliśmy być bardzo ostrożni, żeby nie zostać złapanym, a w tym momencie byliśmy sprawdzani.

- Proszę podnieść ręce. - po tym strażnik przejechał wykrywaczem metalu wzdłuż mojego ciała. Poprosił, abym zdjęła okulary, co też zrobiłam, ale modliłam się, aby mnie nie rozpoznał. Jego wyraz twarzy nie zmienił się, to pewnie dzięki tonie makijażu na mojej twarzy.
- Proszę przejść przez wykrywacz metalu. - kiwnęłam i przeszłam przez maszynę, aby zobaczyć i usłyszeć, jak włącza się czerwone światełko, przez co straż kazała mi się z powrotem cofnąć.
- Czy masz przy sobie coś metalowego, miedzianego? Klucze, pieniądze? - wtedy przypominam sobie o obrączce.
- Uhh, tak. - głos mi się trzęsie, kiedy go ściągam i podaję mężczyźnie, po czym znowu przechodzę przez wykrywacz. Cisza.
- Proszę, pani Styles. - mężczyzna uśmiecha się do mnie, co tylko powoduje, że cała sztywnieję.

Słowa wygrawerowane na pierścionku zdradzają moją tożsamość, jednak ten mężczyzna wydaje się tego nie zauważyć. Potem szybko podchodzę do Harry'ego, łącząc moją dłoń z jego i szybko prowadzi do czekającego na nas samolotu.
Teraz wszystko, co muszę zrobić, to usiąść i cieszyć się lotem - o ile to w ogóle możliwe.

+ 18!

Zaparkowaliśmy w miejscu, w którym zostawiliśmy wszystkie wspólne wspomnienia.

- Mam złe przeczucia, wracając tu. - przyznaję.
- Kiedy ich nie masz? - niegrzecznie odpowiada i idzie przodem w stronę do domu.

Już czuję, że niedługo wybuchnie kłótnia, a jeszcze nawet nie weszliśmy do środka.

- Co teraz jest nie tak? - pytam podirytowana jego zmiennością nastrojów.
- Chcesz wiedzieć co jest nie tak? - burczy, otwierając drzwi. Pozwala mi pójść przodem, wchodząc za mną i trzaska drzwiami przez co lekko podskakuję.
- Nie tak jest to, że nie dotknąłem cię już od dłuższego czasu. - warczy.

Wciąż stoję, patrząc, jak przybliża się do mnie, jego oczy ją przymrużone, mogę poczuć, jak pochłania nas ciemność.

Spoglądam na niego i przybliżam się, nasze twarze są tak blisko siebie, mimo tego wciąż oboje marszczymy brwi.

- Rzeczy się zmieniają. Teraz moja kolej, aby przejąć inicjatywę. - szepczę mu do ucha, jego duża dłoń zaczyna kreślić kółka na mojej talii.
- Chciałbym zobaczyć, jak próbujesz skarbie. - przyjmuję wyzwanie.

Zaczynam go powoli całować, jego delikatne jak jedwab usta. To delikatny pocałunek, który wkrótce się kończy. Zdejmuję mu koszulkę, natychmiast przechodząc pocałunkami na jego szyję. Czuję, jak w moich żyłach zaczyna przepływać siła, kiedy słyszę jego cicho jęk.

- Nadszedł czas, aby pokazać ci, kto rządzi. - powoli zdejmuję swój t-shirt, pokazując czarny stanik, który mam na sobie. Chcę, aby mnie pragnął, chcę, aby o mnie błagał. Wyciąga rękę, aby mnie złapać, ale odsuwam się, lekko przy tym śmiejąc.
- Najpierw chcę, abyś na mnie patrzył. - cofam się, a ten siada powoli na kanapie, utrzymując swój wzrok na niczym innym, tylko na mnie.

Przygryzam wargę i powoli zaczynam rozpinać swoje jeansy, potem powoli zdejmuję je z nóg, dzięki czemu może przyglądać się delikatności mojej skóry. Ciężko przełyka ślinę, gdy moje ręce sięgają zapięcia stanika.

Odpinam stanik i nadal torturując Harry'ego, pozwalam górnej części bielizny opaść na podłogę, w końcu ukazując piersi. Jego następnym ruchem jest podniesienie się z kanapy, ale popycham go z powrotem i siadam na nim okrakiem, czując jego erekcję.

- Pamiętasz, jak powiedziałam ci, że jest w tobie diabeł? Cóż, myliłam się, bo on jest też we mnie. - zagryzam płatek jego ucha, przez co zaczyna oddychać jeszcze ciężej.

Moje dłonie dotykają jego torsu, wkrótce czuję metal jego paska. Odpinam go i powoli rozpinam guzik, następnie bardzo powoli rozpinam zamek, czuję, jak chłopak intensywnie się we mnie wpatruje.

Bawię się gumką od jego bokserek, pozwalając mojej dłoni w końcu dotknąć jego erekcji. Świszczący dźwięk wydobywa się z jego ust.

- Powiedz mi czego pragniesz. - proszę.
- Pragnę ciebie. - wyjmuję go spod cienkiej warstwy materiału.

Chce mnie dotknąć, jednak powstrzymuję go, ponieważ jeszcze z nim nie skończyłam. Schodzę z niego, jednocześnie podnosząc i powoli prowadzę go do sypialni.

- Chcę, abyś zdjął spodnie i bokserki. - odchodzę i obserwuję, jak robi to, co mówię. Czuję, jak oddech więźnie mi w gardle na widok jego, stojącego całkiem nago.

Podchodzę do miejsca, w którym stoi, a gdy staję naprzeciw niego, siada na łóżku. Podnosi wzrok i błyskawicznie zdejmuje moją bieliznę, więc teraz oboje jesteśmy nadzy.

- Pragnąłem cię takiej od naprawdę długiego czasu.

*

*

*

*

*

- Dziś na Kanale 6 mamy nowe wieści na temat ucieczki kryminalistów Harry'ego Styles'a i Aubrey Evens. - blond reporterka przesuwa kilka kartek na swoim biurku. - Zostaliśmy powiadomieni, że tą dwójkę zauważono ostatnio na stacji benzynowej. Dzisiaj jest z nami dr. Bern, aby wyjaśnić nam sytuację, której jesteśmy świadkami. - kamera odwraca się na mężczyznę w średnim wieku w okularach i kamiennym wyrazem twarzy.
- Dziękuję za zaproszenie Carol, z tego, co widzę, u tej dwójki stało się coś bardzo rzadkiego w tych czasach. Evens wydaje się pomagać Styles'owi w bardzo pokojowy sposób.
- Ale dlaczego to robi? - pyta Carol.
- Słyszałaś może kiedykolwiek o Syndromie Sztokholmskim? - odpowiada jej pytaniem na pytanie, przez co ta kręci przecząco głową z wyraźnym zmieszaniem.
- Syndrom Sztokholmski jest bardzo rzadkim przypadkiem, kiedy to osoba porywana przebywa ze swoim porywaczem przez długi czas, co powoduje rozwój uczuć właśnie do tego porywacza, a nawet pomaga w jego dalszych zbrodniach, ponieważ nie wierzy, że pewnego dnia zostanie uratowana. - kontynuuje. - Wydaje się być w transie, przez myślenie, że jej życie nie ma sensu, ponieważ straciła rodzinę. Styles wykonał kawał dobrej roboty, przekonując ją o jej "bezużytecznym" życiu, gdyby nie była z nim. Chodzi mi o to, że powinni natychmiast zostać zamknięci w więzieniu i odseparowani od siebie, ponieważ na dwójka nie została stworzona, aby być ze sobą. Wszystko, co robią to niszczą świat.

*

*

*

*

*

Aubrey POV

- Myślę, że piekło jest na nas gotowe.

___________________________________________

Witam kochane czytelniczki! Mam dla was pewne wieści.


Stalked niedługo się skończy. Autorka myśli o jeszcze jakiś 10 rozdziałach, ale nie jest tego do końca pewna. Z tym, że od 3 miesięcy nie dodała żadnego rozdziału... W takim wypadku na jakiś czas musimy się pożegnać ze Stalked - wciąż mam nadzieję, że rozdział 49 pojawi się niedługo. Jest mi bardzo przykro, ale nie pozostaje nam nic innego, jak tylko czekać. :( 
Jednak ze mną nie musicie się żegnać, ponieważ Call Boy stale się rozwija! 
Mam nadzieję, że mnie nie zostawicie i będziecie śledzić losy Harley i Harry'ego. :*

Komentujcie! :)